Ciągnęło mnie do spławika już od dawna, ale wiadomo jak to jest z chęciami – zawsze jest ich więcej niż wolnego czasu. Jednak w końcu nastąpiła ta chwila – wyciągnąłem z szafy zakurzoną match’ówkę i ruszyłem nad Wisłę. Miejsce wybrałem z premedytacją trudne, a była nim niezbyt głęboka, ale za to bardzo szybka rynna z nierównym dnem. Planowałem łowić na przepływankę, ale niestety trudność miejscówki mnie przerosła. Spławik płynął z prędkością światła, a haczyk lub ciężarek bardzo często wadziły o nierówne dno.
W końcu po godzinie poddałem się i ruszyłem w kierunku znacznie wolniejszej rynienki. Tam dno było płaskie jak blat stołu i w końcu zacząłem czerpać przyjemność z przepływającego zestawu, a po jakimś czasie zameldowały się rybki w zanęcie.
Rybki , bo trudno nazwać jelce, płotki, krapie czy ukleje rybami, ale frajdy miałem co niemiara.

ploc

krap

Przerzuciłem kilkadziesiąt sztuk, a i przy okazji zaliczyłem kolejne dwa gatunki do Hlehle Challenge 2016: kiełbia i ukleję. Licznik jest już na 28 róznych gatunkach, czyli  zostały tylko dwa, a do końca sezonu jeszcze sporo czasu.

kielb

ukleja

Jest dobrze ! 🙂