Pamiętacie moje recenzje kombinezonów wypornościowych? Jeśli nie, to znajdziecie je tutaj.

W zasadzie pozytywnie sprawdził mi się jedynie SeaFox i to stary egzemplarz. Tak więc podchodziłem do zakupu kolejnego kombinezonu jak „pies do jeża”, a jednak udało się dobrze wybrać ! Ponad rok temu zdecydowałem się na Norfin Balsa, niedrogi i jednoczęściowy model. Od tamtej pory czuję się jakbym cofnął się w czasie do momentu, gdy używałem starego SeaFoxa … a może jest nawet lepiej. Nie tylko nie przemiękł mi podczas lodowych łowów na odwilży, ale także podczas tegorocznej deszczowej jesieni. Zdarzyło mi się nawet parę razy zagapić się i kleknąć w zalanej wodą łódce. Nic nie przemiękło ! Dodatkowo wytrzymało tzw. najsłabsze ogniwo, czyli część pod tyłkiem 🙂 Podczas deszczu zazwyczaj moje siedzisko jest całkowicie mokre i siedzenie zawsze kończyło się mokrą … Tym razem ten problem nie wystąpił.

Przypuszczam, że to wszystko do czasu i prędzej czy później Balsa także zacznie przepuszczać wodę, ale mając świadomość ile chłamu jest na rynku (zerknijcie na inne moje recenzje), jestem bardzo zadowolony z tego zakupu. Poza tym jest dość niedrogi porównując do innych kombinezonów.

AKTUALIZACJA z 26.12.2018: Kombinezon zaczął w przepuszczać wodę na tyłku, czyli tak jak niestety się spodziewałem. Fakt że przepuszcza na razie tylko wtedy jeśli siedzę na mokrym, a jest ok gdy stoję, ale pewnie z czasem będzie się pogarszać. W zasadzie nie ma tragedii, wytrzymał dwa sezony , a i nadal jest spokojnie do użytku, po prostu jak ma podać to zakładam na tyłek dodatkowo nieprzemakalne spodnie w rozmiarze XXL 🙂