WPC England z roku na rok staje się trudniejsze. Poziom spinningistów się podnosi, ryby na Grafham stają się coraz bardziej ostrożne, a i ludzie coraz lepiej znają tę kiedyś bardzo tajemniczą wodę. Jaki był więc cel na edycję 2021? Podium, a w przypadku dużej ilości szczęścia – wygrana. Cel minimalny to znaleźć się w Top 10.

Tegoroczna edycja polegała na złowieniu 3 sandaczy, 3 okoni i jednego szczupaka w przeciągu dwóch dni. Komuś kto nie łowił na Grafham może się wydawać to łatwe, ale wystarczy prześledzić poprzednie edycje lub zawody Lake Challenge 2020, żeby zmienić zdanie. Ta zaporówka słynie z pięknych ryb, ale ze względu na ilość pokarmu, drapieżniki są tutaj bardzo wybredne i żerują bardzo krótko.

Taktyka na dzień pierwszy była taka jak zawsze – wpadamy na moje ulubione sandaczowe rewiry, łowimy szybko komplet trzech sztuk i resztę czasu poświęcamy na okonie i szczupaki. Początek zapowiadał się dobrze. W niedługim czasie miałem 3 brania i jedną rybę na kiju, która spadła. Nie zmartwiło mnie to jakoś strasznie. Ryby były na miejscu i liczyłem, że w końcu je wydłubiemy. Jednak po 30 minutach skończyły się brania i przez następną godzinę nie zaliczyliśmy nawet tyka. Nie widzieliśmy też ani jednej ryby złowionej na innych łodziach. Szybka decyzja – spadamy stąd !

Plan B – łowimy okonie na najlepszych metach i liczymy na przyłów szczupaka. Pierwsze miejsce okazało się być puste, ale i tak postanowiliśmy obłowić okolicę i dość szybko zaciąłem szczupaka, który spadł. Trochę mnie to zasmuciło, bo szczupaki to najtrudniejszy gatunek na tym zbiorniku. Jest ich po prostu mniej. Na szczęście po kilku minutach Marcin wyjął zębatego 71 cm. Może ten który mi spadł? Najważniejsze, że mamy łobuza ! W sumie późny, ale dobry początek 🙂

Kontynuowaliśmy szukanie okoni, ale robiło się to powoli mocno frustrujące. Miejsce za miejscem bez brania. W pewnym momencie postanowiliśmy odpocząć i władowaliśmy się w tłum łodzi w poszukiwaniu sandacza. Dobra decyzja , bo po chwili mierzyliśmy zeda 81 cm. Następne minuty nie dały nam kolejnych ryb, więc wróciliśmy do okoni. Jednak okonie miały nas głęboko w … , albo po prostu nie umiemy ich łowić. Na godzinę przed końcem dnia pierwszego przestawiliśmy się ponownie na sandacze i znowu dość szybko łowię rybę 77 cm. Do ońca dnia mam chyba jeszcze 2 brania, ale więcej ryb nie wyciągamy.

Kończymy dzień pierwszy z trzema rybami. Słabo jak na jeszcze nie przekłutą wodę. Drugi dzień zawsze jest trudniejszy. Na szczęście mamy dobre sandacze i trudnego szczupaka, ale czy damy radę złowić 3 okonie? O pozostałego sandacza się nie martwiliśmy.

Taktyka na dzień drugi? Zaczynamy od okoni, może uda się przy okazji podbić rozmiar szczupaka, a po drodze na miejscówki będziemy próbować złowić brakującego sandacza. Zadziałało? Zadziałało 🙂 Bardzo szybko łowimy dwa okonie 35 i 36 cm. Kontynuowaliśmy dalej naszą taktykę, ale mieliśmy problem ze znalezieniem kolejnych pasiaków. W końcu natrafiliśmy na spore stadko ryb, które wyglądały mi na sandacze. Zaczęliśmy do nich rzucać, ale bez jakiejkolwiek reakcji. Gdy już powoli zaczynaliśmy wątpić, że uda się coś tutaj złowić, mam mocne dziwne branie. Po chwili wiem, że to szczupal i to całkiem niezły. Minutę później wypuszczam 90 cm rybę. Kilka sekund później Marcin ma sandacza 71 cm. Rach ciach i mamy prawie pełną kartę. Ryby odpaliły na 5 minut i dalej znowu był spokój.

Lecimy szukać ostatniego okonia. Dużo pływania. W kilku miejscach znaleźliśmy pełno drobnicy na sondzie, ale nic się w okolicy nie działo. W końcu jednak wymęczamy pasiaka 36 cm, a więc pełna karta ! Co teraz? Wiemy, że jeśli chcemy to wygrać, to musimy sporo podbić rozmiary złowionych ryb. Szczupak? Jakbyśmy trafili rybę ze 110 cm to dałoby nam aż 20 cm, ale to rzadkość na tej wodzie i potrzeba sporo szczęścia w tłumie zawodników. Sandacz? W sumie nie powinno być problemu z wymianą najmniejszego 71 cm sandacza. Okonie? Z jednej strony nie chcą brać, ale z drugiej jeśli trafimy stado 45+ (a jest ich tu sporo), to w moment możemy zrobić dodatkowe 30 cm. A więc VaBank – okonie !

Okonie niestety miały inne plany i mimo kilku godzin pałowania, nic się nie działo. Sfrustrowani ponownie stanęliśmy w tłumie za sandaczami i w moment wyjęliśmy dwie sztuki po 74 cm, czyli mała poprawka. Zawsze coś. Potem dalej za okoniami… No i doczekaliśmy się – ładna ryba ląduje w podbieraku. Jednak okazuje się, że ma tylko 39 cm, czyli słaba poprawa, a na dodatek łowimy tylko jedną.

Zakończyliśmy WPC England 2021 z wynikiem 433 cm (sandacze 81, 77, 74, okonie 39, 36, 36, szczupak 90) co dało nam drugie miejsce, a więc zaliczyliśmy nasz cel – podium. Pierwsze miejsce zajęli Anglicy Adam Kirby i Dan Sissons z mega wynikiem – 468 cm ! Nawet się cieszyłem, że spuścili nam taki łomot, bo przynajmniej nie mieliśmy rozkmin czy obraliśmy dobrą strategię czy też nie marudziliśmy nad brakiem szczęścia jak w 2018 roku, kiedy minimalnie nam zabrakło do miejsca pierwszego 🙂

Gratulacje także dla Alana Robsona za dominujące zwycięstwo w kategorii kajaków.