Nagroda Darwina dla ZO PZW Wrocław.

Uwierzcie, że nic innego, poza tym może nieco przesadzonym tytułem i absolutnie adekwatnym pierwszym obrazkiem, nie byłem w stanie wymyślić. Nic innego, racjonalnego nie przyszło mi do głowy. Może to proste, ordynarne wręcz, ale… Ale osoby znające temat, jak i Was, których zaraz wprowadzę w ciekawostki Regulaminu Okręgu Wrocławskiego, przyznacie mi zapewne rację.

Pamiętacie genialny pomysł Okręgu Opolskiego, w kwestii rozwiązania problemu z sumem? Naprawdę sądziłem, a może tylko się łudziłem, że tym zapisem apogeum głupoty zostało osiągnięte i nic bardziej idiotycznego wymyślić już nie można. Jednak „wirtuozi zarządzania wodami”, czyli przedstawiciele szeregowych wędkarzy w Okręgu Wrocławskim, szybko wyprowadzili mnie z błędu, a z każdym nowym pomysłem osiągają Himalaje absurdu. Może organizują sobie jakieś zawody? Jeśli tak, to mogą się już pakować do Pjongczang, bo „złoto” mają pewne…

Boleń. Wybryk natury. Bo jak inaczej nazwać „monstrum”, które nie dość, że bezczelnie wyjada wędkarzom smakowite rybki, choć nie ma zębów, to jeszcze jacyś „spece” sklasyfikowali go, jako rybę karpiowatą! To dopiero pomysł! Jakby tego było mało, skubaniec ma więcej ości, niż tego niedobrego mięsa i co najwyżej można wsadzić go w ocet… Ktoś jednak wpadł na pomysł, by wprowadzić go do zbiornika zaporowego, jakim jest Mietków, bo wszystkie inne drapieżniki wymarły. Czytaj zostały zjedzone przez te wstrętne kormorany. Co prawda te dwunożne, ale nie czepiajmy się szczegółów…Żeby przewidzieć konsekwencje takiej decyzji, nie trzeba mieć doktoratu z logiki. Natychmiastowa ekspansja drapieżnika, który nie miał zbyt silnej konkurencji, a pożywienia sporo. Znowu coś wymknęło się spod kontroli. Teraz nasi „mędrcy” znaleźli świetny sposób na rozwiązanie tej kwestii. Skorzystali z doświadczenia swoich opolskich kolegów po fachu i tak oto zmodyfikowali RAPR na wrocławskich wodach:

Prosta tabelka, a ile radości dla wędkarzy! I tak, już od 1 stycznia możemy ruszać na bolenie! Jest ich przecież tyle, że wcale nie trzeba było urodzić się ponad 2 tysiące lat temu i mieć na imię Jezus, by chodzić suchą nogą po wodzie. Mało tego, w zaporówkach nie mamy żadnego limitu! Dla tych, którzy mają w sobie żyłkę hazardzisty, lubią czuć na sobie kaganiec przepisów i możliwość wpadki podczas kontroli, mamy wyzwanie w postaci rzek – tam możemy zabrać tylko 5 szt! Chcesz więcej? Oglądaj się za siebie! Ale żeby nie było tak „hop do przodu”, to połowa zbiornika Mietkowskiego została wyłączona z wędkowania. Dlaczego? Bo tak.

Mało?

Każdy dobry gospodarz troszczy się o swój dobytek. W miarę możliwości i środków. Opłata uiszczana przez wędkarzy składa się z wielu elementów, a jednym z nich jest „składka na ochronę wód”. Chyba nie trzeba tego wyjaśniać? No, tylko w teorii. Bo była sobie grupa ludzi, którym się chciało. Poświęcali prywatny czas i środki, aby w miarę możliwości ganiać kłusoli i pilnować przestrzegania przepisów nad wodami Okręgu. Grupa Realizacyjna, bo o niej mowa, odniosła wiele sukcesów, a ich działania na pewno uratowały wiele rybich istnień. Czy wspomniałem trzy zdania wcześniej, że ta grupa „była”? Wspomniałem. Bo została rozwiązana…Dlaczego? Bo tak.

Dalej mało?

Słynny już skrawek wody, jakim jest kawalątek Kanału Powodziowego, płynącego przez środek miasta. Ta woda, dzięki wysiłkom i konsekwentnym działaniom zdrowo myślących ludzi uzyskała status wody „No Kill„. Niestety, tylko na krótko, bo kolejne manipulacje ZO sprawiały sukcesywne „wyrywanie” tej wody przez amatorów mięsa. Kawałek, po kawałku. Pisałem o tym tutaj i tutaj. Krążyła nawet petycja, po którą, dzięki wsparciu wielu osób, znalazło się całkiem sporo podpisów. Na nic to wszystko. „No kill” na kilku km kanału, to już historia. Bo rzeczywiście, we Wrocławiu jest mało wody i trzeba mieć możliwość beretowania ryb WSZĘDZIE!

Pewnie można by wyliczyć jeszcze kilka „genialnych pomysłów”. Ale czy potrzeba więcej? Decyzje, które sugerować mogą w najlepszym wypadku skrajną niekompetencję, a w najgorszym chyba tylko uwstecznienie umysłowe i krótkowzroczność osób podejmujących decyzję nie są nawet śmieszne. Są wręcz przerażające…

Avatar photo

About

Wędkarstwo towarzyszy mi od najmłodszych lat. I z każdym dniem staje się coraz ważniejsze i pochłania mnie coraz mocniej. Aż boję się pomyśleć, co ze mną będzie za parę lat! ;)

View all posts by

One thought on “Nagroda Darwina dla ZO PZW Wrocław.

  1. Zapłaciłem, to należy mi się i chuj! Dinozaury muszą zginać lub młode wilki zabrać się za robotę i rozjebanie starych układów przejmując władzę na zebraniu wyborczym. Lekarstwo jest podane na tacy, ale nie dziwmy się, w tych czasach młodzi nie mają czasu na to by tonąć w papierach i prowadzić koła.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *