O autorze

Wojciech KrzyszczykWędkarstwo pachnie wolnością. Jak kosz świeżych grzybów, jak skoszona trawa, jak zapach wrzosowiska i kwitnących bzów. Pachnie jak wapienna skała, jak wiatr na jeziorze. Smakuje codziennie. Gorącą kawą i pieczoną kiełbasą. Dojrzałymi malinami i zupą – instant gotowaną na ognisku. Piaskiem w zębach i krwią z pękniętej wargi.

Widać je wyraźnie. Pomiędzy topolami, wśród krzewów jałowca. Wysoko w kluczu gęsi i niżej niż babie lato na leszczynie. W bryzgach spienionej kaskady, pośrodku piaszczystej przykosy.

Daje się łatwo usłyszeć. Jak bicie gradu o namiot, jak krzyk rybitwy. Jak uderzenie rapy w warkoczu, jak dźwięk pękającego lodu. Głośno jak morskie fale i cicho jak pychówka w sitowiu.

Wędkarstwa można dotknąć. Łapiąc wyślizgane drewno wiosła, torując sobie drogę wśród pokrzyw. Omywając twarz w rzece, zrywając dzikie jabłko. Klęcząc na podmokłej łące i głaszcząc psa w nadrzecznym domostwie..

Wędkarstwo to krok na przód. Krok, dzięki któremu dotrzesz do tego co nieznane, niezdobyte przez nikogo. Do czegoś co wolne od rutyny i legendy w drobiazgowym przewodniku. Dla mnie to ogromny krok, stawiany każdego dnia. A z każdym z nich przeżywam wędkarstwo wszystkimi zmysłami.

 

Wojciech Krzyszczyk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *