I am a hunter pike…
Szczupak inaczej…
Właśnie inaczej niż w Polsce. O sobie kilka słów. Rocznik 1976. Do PZW należę prawie od kołyski. Pierwsza karta od 1981 roku. Łowiłem głównie na okolicznych jeziorach i starorzeczach Warty. Pamiętam pierwszego szczupaczka złowionego na czerwonego robaka. Pamiętam pierwszego na spinning i w październiku na żywca.
Życie płata figle i od 7 lat mieszkam i łowię w Irlandii Północnej. Głównie od marca do października biegam za pstrągami ze spinningiem. Najczęściej łowię w małych rzeczkach. Jedyne ryby jakie tam się trafiają to właśnie pstrągi, łososie – od połowy sierpnia i właśnie szczupaki. Na kilku łowiskach można też spotkać węgorze.
Jakie zasady obowiązują wędkarzy w Irlandii Północnej? To pierwsze pytanie i to ono tak naprawdę wyznaczy nam dalszą tematykę artykułu. Różnice między Polską a IP jest wielka. Inne, ale podobne zasady panują na terenie UK. Ja skupię się tylko na Irlandii Północnej. W nowym sezonie 2015 licencja na jedną wędkę kosztuje 15 funtów. Upoważnia ona do łowienia ryb na jedną wędkę. Jeśli ktoś ma ochotę kupić i łowić na więcej wędek – nie ma problemu. Musi tylko kupić kolejną licencję. Jeśli chodzi o zbiorniki wędkarskie, część jest za darmo – dostępna na podstawie wykupionej licencji, a inne na podstawie wykupionego zezwolenia upoważniającego do łowienia na danym zbiorniku.
W IP występują dwa rodzaje licencji. Pierwsza to game fishing – i ta upoważnia do łowienia na spinning, muchę ryby łososiowate oraz inne. Drugi typ licencji to angling fishing – upoważnia do łowienia ryb spokojnego żeru innymi metodami niż spinning czy mucha.
Ja zawsze wykupuję tą pierwszą licencję. Dzięki temu mogę spinningowa, a jak mam ochotę to połowić na czerwonego robaka pstrągi lub na martwą rybkę szczupaki. I tej rybie poświęcę całą swoją uwagę.
Szczupak występuje dość powszechnie w wielu rzekach i zbiornikach Irlandii Północnej. Jest to ryba, która nie cieszy się wielkim zainteresowaniem miejscowych wędkarzy. Wolą skupić się na łowieniu pstrągów i łososi. Szczupak po angielsku to Pike, a jego łowca to Hunter
Zasady obowiązujące połowu szczupaka są jednolite w całej Irlandii Północnej. Wędkarz może zabrać do domu jednego szczupaka dziennie, którego masa nie może przekroczyć 4 kg. Każdy inny, większy musi wrócić do wody. Można także zabrać rybę która przekroczy 13 kg w rzece oraz 14 kg w innym zbiorniku. Nie ma wymiaru ochronnego. Ja jednak jeśli zdecyduję się zabrać szczupaka nie wezmę mniejszego niż 65 cm. Zdarza się to tylko wtedy, gdy ryba połknie głęboko przynętę i szansa jego na zdrowy powrót do wody jest znikomy.
Jak wspomniałem szczupak nie cieszy się dużym zainteresowaniem wędkarzy rodzimych, dlatego jest go naprawdę dużo.
Dziś opiszę trzy metody łowienia szczupaków, które z powodzeniem używam na łowiskach Irlandii Północnej. Jest to kompilacja polskich doświadczeń z realiami panującymi w tym kraju. Jednak z powodzeniem, możemy ją stosować na rodzimych łowiskach Polski przygotowując zestaw zgodnie z regulaminem amatorskiego połowu ryb.
Za moment opiszę stosowane przeze mnie metody. Najpierw jednak wspomnę o kilku niezbędnych rzeczach, które należy zabrać ze sobą udając się na spotkanie z wielkim szczupakiem. Niezbędny jest podbierak. Duży i długi. Dzięki niemu dużo łatwiej podejmiemy z wody rybę, i jest duża szansa, że cała i zdrowa wróci do wody. Mata karpiowa, pozwala na bezpieczne wyhaczenie złowionej ryby. Szamoczący się szczupak jest w stanie bez takiej maty, nawet na trawie powaznie uszkodzić skórę. A nam zawsze zależy, aby szczupak był bezpieczny. Ostry nóż, do wykonywania nacięć na rybkach – trupkach, filetowania itp. W UK należy zapoznać się, czy nasz ulubiony kozik może być użyty. W Polsce często nad wodą towarzyszył mi bagnet od AK47 – oczywiście replika. Był niezastąpiony. Tutaj, nawet nie wchodzi to w grę. Należy zaopatrzyć się w noże wędkarskie czy myśliwskie z krótkim ostrzem. Nie jest to jednak wielki problem. Kolejne nieodzowne elementy wyposażenia to: szczypce – pomagające wyhaczyć haki i kotwice oraz gumka wędkarska – umożliwiająca owiązanie trupka. Oprócz tego inne akcesoria jak buty gumowe, plecak, latarka – wszystko przydatne podczas całodniowej wyprawy na ryby. Wiem jednak, że każdy z nas ma zbiór akcesoriów pozwalających łowić drapieżniki wszystkich gatunków. To tylko w celu zaznaczenia, zwłaszcza dla młodych adeptów sztuki wędkarskiej.
Szczupaka w Irlandii Północnej oraz całej UK nie można łowić na żywca. Rybka, która trafia na koniec zestawu musi być martwa. Nie ma najmniejszego problemu ze zdobyciem martwej rybki. W sklepach wędkarskich są mrożone gotowe zestawy ryb, w skład których wchodzą płotki, okonki i inne białe ryby np. popularne hybrydy. Cena za taki zestaw mrożonek około 10 rybek to wydatek 3 funtów. W odróżnieniu od Polski, możemy używać do łowienia szczupaków także ryb nie występujących w naturalnym środowisku zbiornika. Najbardziej popularną rybą jest makrela. Na hak/kotwicę zakładamy całą rybę, kawałek czy filet. Każda sprawdza się doskonale!
Do zestawu na martwą rybkę używam następującego sprzętu. Wędzisko jakie używam to feeder o c.w. 120g i długości 360 cm. Jest to dla mnie uniwersalne wędzisko. Oczywiście sprawdzi się jako ciężka gruntówka oraz wędka spławikowa. Feedera używam od kiedy pamiętam. Pierwszy kontakt był w Polsce, gdzie łowiłem na Warcie. Feeder umożliwia mi oddanie dalekich, bardzo precyzyjnych rzutów. Bardzo dobrze sygnalizuje branie, a po dodaniu spławika nadal spełnia swoją funkcję.
Mam przygotowane dwa kołowrotki. Gdy łowię z gruntu używam kołowrotka z wolnym biegiem. Natomiast, gdy do zestawu dołączę spławić wybieram z tylnym hamulcem. Zaznaczam jednak, że nie jest to stała zasada.Zestaw zawsze składam nad wodą i nie ma problemu, aby mieć gotowy kij z kołowrotkiem i do obu metod używać tylko jednego kołowrotka. To taka moja fanaberia. Po każdej wyprawie, cały zestaw rozbieram i składam. Kij wraca do pokrowca, tak samo jak i kołowrotek. Dzięki temu sprzęt działa prawidłowo znacznie dłużej. Warto o tym pamiętać.
Podczas łowienia z gruntu, stosuję zawsze zestaw z dwoma kotwicami – umieszczonymi na stalowym przeponie. Dzięki temu, trupek jest pewnie przytwierdzony do zestawu. Pierwsza kotwica wbijana jest w okolicy skrzeli, a druga w okolicy ogona. Całość jest obwiązana specjalną, cienką gumką wędkarską. Umożliwia to oddawanie dalekich rzutów, bez obawy, iż trupek się rozpadnie, lub spadnie z kotwicy. Trupka dodatkowo nacinam po bokach oraz staram się rozciąć brzuch. Ryba wtedy uwalnia wszystkie zapachy i staje się jeszcze bardziej atrakcyjna dla szczupaka.
W rzekach, staram się oddać daleki rzut w okolice potencjalnego stanowiska drapieżnika. Po 15/20 minutach podrywam zestaw, ściągając go w swoją stronę. Podryw ten, pozwala w ciągu godziny obłowić spory kawałek rzeki. Ważna sprawa. Bardzo często w tym momencie dochodzi do ataku szczupaka. Trzeba być na niego zawsze przygotowanym. W zbiorniku zaporowym lub jeziorku próbuję robić podobnie. Tylko, że podrywy są delikatne i krótsze. Liczę się, że zawsze w pobliżu może znajdować się drapieżnik.
W łowieniu z gruntu używam najczęściej plecionek. Zawsze staram się dobrać wagowo do maksymalnie 13 kg wytrzymałości. Zawsze mam przy sobie zapasową szpulę, na której nawinięta jest wg tego samego schematu żyłka. Nie buduję ciężkiego masywnego zestawu. Zacięcie i hol ryby ma dawać szansę na wyciągnięcie zdobyczy. Szczupak ma jednak szansę na wygranie walki ze mną.
Elementy zestawu końcowego: stalka z kotwicami, krętlik, plecionka oraz rurka z agrafką. Jeśli nurt jest bardzo mocny, tylko wtedy używam dodatkowego obciążenia. Jeśli nurt jest spokojny, nie używam dodatkowego obciążenia. Trupek jest na tyle ciężki, że spokojnie sam utrzyma się w łowisku. Do tego zachowuje się w sposób bardziej naturalny. Tak jak prawdziwa martwa rybka niesiona prądem wody.
U mnie nurt w rzekach staje się duży po opadach. Woda gwałtownie się podnosi, staje brązowa lub wręcz brunatna i wtedy, i tylko wtedy pojawia się obciążenie – nawet 30 do 50 gram. Każdy musi sam spróbować, jak jego przynęta zachowuje się w danych warunkach.
Kilka słów o trupku. Używam, albo mrożonych płotek i okoni lub makrelę. W metodzie gruntowej jest to cała rybka. Makrela może mieć nawet 30 cm długości. Nie jest to żadną przeszkodą. A mamy możliwość kontaktu z dużym szczupakiem. W prasie jest wiele informacji na temat wielkości żywca czy martwej rybki. Tyle jest opinii ilu autorów zajęło się tym problemem.
Zawsze wielkość i typ trupka dobieram do łowiska. Jeśli jadę w miejsce, gdzie w naturalnym środowisku szczupaka występuje białoryb, w pierwszej kolejności używam właśnie je. Natomiast w sytuacji, gdy łowię w miejscu, gdzie szczupakowi towarzyszą tylko pstrągi – przynętą pierwszego kontaktu jest makrela. Gdy pierwszy raz spotkałem się z tą informacją, bylem bardzo podejrzliwy. Uważałem, że miejscowi chcą mnie zrobić w przysłowiowe „jajo”. Obserwacje, rozmowy pokazały jednak, że makrela jest nie tylko używana, ale są na nią łowione naprawdę wielkie sztuki.
Nieco inaczej wygląda zestaw ze spławikiem. Nie używam do tego znanych z Polski wielkich bomb. Spławik o wyporności 10 do 15 gram, najlepiej z miejscem na świetlik- ma być tylko sygnalizatorem miejsca, w którym w danym momencie znajduje się trupek. Łowisko na którym używam spławika jest bardzo płytkie. Nawet 70 metrów od linii brzegowej, głębokość nie przekracza 80 cm. W tym miejscu są tylko szczupaki i kaczki. Zestaw wygląda tak: stalka z kotwiczką lub hakiem pojedynczym, krętlik a zaraz za nim spławik. Tradycyjnie nie używam dodatkowego obciążenia. Nieraz zakładam tylko w celu wypoziomowania spławika małego ciężarka do 5 gram. Spławik ma się tylko postawić.
W tej metodzie używam małych rybek, części rybek oraz filetów. Filet ściągnięty od głowy w stronę ogona zakładam tak, aby pojedynczy hak wystawał poza mięso. Zwijam wtedy w lekki rulon, tak aby część filetu była naciągnięta na przepon stalowy. Tak przygotowany owijam wędkarską gumką. Pewnie trzyma się haka i mimo objadania przez mniejsze ryby, długo wytrzymuje. Przy łowieniu spławikiem, co jakiś czas przeciągam przynętę w stronę brzegu. Kiedy powtarzam rzuty, nie staram się uparcie trafiać w jedno miejsce. Dzięki temu mogę obłowić większy teren.
W Polsce, łowiąc szczupaki na żywca, często stosowałem metodę „macania” – czyli aktywnego poszukiwania szczupaka. Żywczyk na kilka minut 10-15 trafiał w konkretne miejsce, po czym jeśli nie było brania, przełożony był w nowe miejsce. Efekty były rożne. Były dni,kiedy nie udało się trafić nawet jednego szczupaka, ale były też takie – gdy kontakt był nie tylko z jednym a kilkoma rybami.
Obserwując miejscowych wędkarzy. Można było wśród nich spotkać prawdziwych wędkarzy- myśliwych, jak i „wędkarskich rozbójników”. Metoda „na macanego” nie była stosowana. Ja postanowiłem tą metodę zaadaptować do trupka. Kanał na którym to robiłem, jest szerokości okolu 10 metrów, a głębokość waha się od 1 do 5 metrów. Łowisko jest przystosowane dla wędkarzy. Na odcinku 1 km, w równych odstępach znajduje się 40 stanowisk wędkarskich. Każde ma oddzielne, wybetonowane zejście oraz bezpieczna ławeczka. Znajduje się też kilka stanowisk przygotowanych dla niepełnosprawnych wędkarzy, z bezpiecznym zjazdem dla osób na wózkach inwalidzkich. Tego typu stanowiska są na porządku dziennym. Numeracja stanowisk, bardzo mi pomaga. Mogę spokojnie obłowić np wszystkie parzyste stanowiska, z gruntem metrowym, a nieparzyste z gruntem większym czy mniejszym. Oczywiście należy dysponować czasem. Jest to jednak ciekawa forma spędzenia czasu, a z pewnością może skutkować złowieniem szczupaka o którym każdy z nas marzy.
Przygotowany zestaw, w tym przypadku polecam ¾ rybki z celowym uszkodzeniem np odciętą głową, naciętymi bokami. Kilka razy stosowałem atraktor z rybim olejem – powoduje on zwiększenie aromatu trupka w wodzie – nie zauważyłem jednak zwiększenia czy zmniejszenia ilości brań. Zestaw szykuję poza stanowiskami, po czym wrzucam w upatrzone wcześniej miejsca. Szukam naturalnych i sztucznych zawad, zwalonych drzew, wystających korzeni, czy dużych kamieni. Umieszczam trupka, zawsze powyżej linii dna. To ważne. Szczupak najczęściej atakuje od spodu. W tej metodzie ważna jest systematyczność. Dzięki niej można liczyć na zaskakujące efekty. W tylko ubiegłym roku na tą metodę, stosowaną tylko na jednym łowisku – złowiłem lub miałem kontakt z ponad 20 szczupakami. A pamiętać należy, że nie jest ona przeze mnie stosowana regularnie. Lubię łowić i spędzać czas nad wodą, a ta metoda jest bardzo interesująca. I efekty nie są najważniejsze. Ważna jest przygoda i możliwość kontaktu z dużą rybą.
Zapomniałem jednak o najważniejszej sprawie. Łowisko. Obecnie łowię szczupaki na akwenach, które znam jak własną kieszeń. Nic mnie na nich nie jest już w stanie zaskoczyć. Początkowo, sam musiałem rozpoznawać łowisko i szukać stanowisk ryb. Dziś, po kilku latach obławiania – mam miejsca, gdzie jestem niemalże pewny tego, że szczupak tam stoi. Po każdej wyprawie, opisywałem w domu warunki w jakich łowiłem. Jaki używałem przynęt, trupków…czy cała, czy filet i najważniejsze skąd następował atak ryby. Zanim jednak do tego doszło, sam poznawałem odcinek rzeki czy kanału. Nie było dla mnie zmarnowanym czasem wysondowanie łowiska. Stanowisko po stanowisku określenie głębokości, odnalezienie dołków czy zawad. Taki rekonesansowych wypraw było kilka. I nie zawsze połączonych z łowieniem. Służył mi do tego długi teleskop z kołowrotkiem, na który nawinięta była wielokolorowa żyłka. Dzięki temu, że kolory były w równych odstępach poznałem głębokość najpierw kilku stanowisk a potem wszystkich na których obecnie łowię.
Pisząc szczupak inaczej nie miałem na myśli tylko łowienia na trupka ale także użycie muchy. Obie metody „trupek” i mucha to alternatywy powszechnie stosowanych metod w łowieniu księcia polskich rzek i jezior – czyli żywca i spinningu.
Pomysł użycia muchy zrodził się u mnie, gdy szukałem sposobów łowienia szczupaka w Irlandii Północnej. Niestety wpisów z mojej okolicy było mało, ale wyskakiwały teksty i filmy z Irlandii – Republiki Irlandii ze stolicą w Dublinie. Już pierwszy filmik, z holu 11 kg potwora ukazał mi możliwości tej metody. Obecnie uczę się jej i sam szukam wiadomości odnośnie tak mega sportowego łowienia szczupaków. Chcę jednak w kilku słowach zasygnalizować tą metodę. Może w przyszłości, po kolejnym roku doświadczeń opiszę jeszcze dokładniej muchowe polowanie na szczupaka.
Moja przygoda z muchą jest pasmem samych niepowodzeń. Po przylocie do Belfastu, pod namową kolegi po kiju kupiłem wędzisko muchowe, muszki, buty, podbierak…pod czujnym okiem Mario – Słowaka, który łowi pstrągi tylko na muchy uczyłem się rzucać, podchodzić ryby. Przez kolejnych kilka lat raz na jakiś czas wracałem do muchówki. Jest to dziwna miłość, a wędka niczym nieuległa kochanka raz na jakiś czas wpadała w moje ręce. Łowienie pstrągów zastąpiłem spinningiem. Dopiero kilka informacji o szczupakach złowionych na muchy, pokazała nowe możliwości kija. Musiałem jednak dokonać kilku przeróbek. Pamiętajcie, że kij był uniwersalnym wędziskiem przygotowanym na spotkanie z pół kilowym góra pstrągiem.
Moje wędzisko to leeda XL steamer klasa 7/8 290 cm z 2 sekcjami. Wszystkie informacje jakie znalazłem wspominały, że kij powinien być o klasę wyższy, ale nie koniecznie. I to właśnie niekoniecznie, spowodowało że mam kija muchowego i uczę się polować na szczupale. Łowisko na którym trenuję to rozlewisko mojej ukochanej pierwszej północno irlandzkiej rzeczki o nazwie Braid. Wcześniej łowiłem tam skutecznie szczupaki na trupka oraz poppery.
Pierwszą rzeczą jaką musiałem wykonać, to nauczyć poprawnie wiązać linkę z żyłką. Gdy to opanowałem, wykonałem odpowiednik przyponu strzałowego, na końcu którego znajduje się linka metalowa – do której dołączam muchy. Używam obecnie tylko dużych much, także tubowych używanych do łowienia łososi. Wiadomo, nie ma rady na Polaka, a co u drugiego z nas płynie krew „pomysłowego Dobromira” czy Piotrka z „Zaczarowanego ołówka”.
Duże muchy, powodują, że bardzo łatwo można oddawać długie rzuty. Sztukę polowania opanowałem do tego stopnia, że obecnie nie mam problemu z dużą powtarzalnością ich. Kij 7/8daje też niesamowite uczucie podczas holu 2 czy 3 kilowego szczupaka. Większej ryby jeszcze na końcu linki nie miałem, ale z biegiem czasu kto wie.
Jak wspomniałem duże muchy można spokojnie bardzo daleko rzucać. Dzięki temu można obławiać naprawdę duży obszar łowiska. Po wykonaniu rzutu – zza głowy, ściągam przynętę obserwując okolicę w której w danej chwili przebywa mucha. Atak może nastąpić dosłownie w każdym momencie, a jego widok jest niesamowity. Ciekawe jest to, że po „chybieniu” szczupak po chwili potrafi podejść do przynęty. Moją ulubioną muchą jest imitacja myszy polnej. Jest to dla mnie numer jeden wśród much, które posiadam. Od dawna wiadomo, że szczupak żywi się nie tylko zwierzętami wodnymi, ale także kaczkami czy wspomnianymi myszami.
Tyle dziś! Niebawem więcej tekstów oraz zdjęć. Niestety tym razem zawiodła technika i telefon, na którym miałem zdjęcia sporych rozmiarów szczupaków umarł. Jak tylko je odzyskam uzupełnię tekst.
Z wędkarskim pozdrowieniem i Połamania kija! Adam z odległej Irlandii bardzo Północnej.
„Szczupaka w Irlandii Północnej oraz całej UK nie można łowić na żywca”
Małe sprostowanie. W UK na wielu jeszcze łowiskach żywiec jest dozwolony, zwłaszcza na wodach publicznych.