Jest taki moment w roku gdy nad krakowską Wisłą dzieją się rzeczy ,które trudno racjonalnie wytłumaczyć. Przełom maja i czerwca to czas niewyjaśnionych zachowań ryb, niewytłumaczalnych wzrostów ich masy i rozmiarów. To chwila gdy Wisła wzbogaca swój rybostan o nowe, niewystępujące nominalnie gatunki. Wreszcie to okres wzmożonej aktywności wśród wielu spiningistów. Obserwując te wędkarskie anomalia nasuwają mi się pewne przemyślenia:
Najogólniej mówiąc- zmienia się wszystko, widać to na pokarmowych predyspozycjach wielu gatunków . Klenie ,które do tej pory świetnie reagowały na niewielkie smużaki , są już na te przynęty obojętne. Teraz kleń bierze na duże, pękate woblery, najlepiej z grzechotką. Także bolenie zmieniają swoje upodobania i zamiast migotliwej uklei wolą agresywnie płynącą płoć.
Szczupaki i sandacze łowi się podobnie jak w pozostałych miesiącach, ale na przynęty o większym kalibrze. Tylko teraz można spotkać te ryby w „Bieganowskim” rozmiarze. Aby mieć szanse z takimi kabanami trzeba być odpowiednio przygotowanym: plecionka grubości izolacji od kabla i morska ,kuta kotwica to absolutne minimum.
W niewyjaśnionych okolicznościach do Krakowa spływają najwięksi przedstawiciele Salmonidów- głowacice i łososie. Łowiący nie wiedzą skąd się wzięły, ale wiedzą by łowić te ryby na duże wahadła i kikunastocentymetrowe „łamańce”.
Najlepszą porą do łowienia jest zmierzch i późniejsza noc. Po zachodzie słońca robi się chłodno ,więc by nie marznąć, łowiący mają przy sobie rękawiczki ,takie antypoślizgowe.
Tych, którzy ulegają pokusie uskuteczniania powyższych praktyk ,też dotyczą różne zmiany, głównie anatomiczne. Znacznemu powiększeniu ulega gul, który odpowiada za chęć złowienia dużej ryby. Ta swoista narośl powiększa się kosztem innego narządu- męskiego przyrodzenia. Fizycznie i mentalnie cojones ulega zanikowi. Biedni wędkarze;( Czy coś może zrekompensować im taką stratę? Może! To potencjalne olbrzymie sandacze ,szczupaki, łososie czy bolenie, ale niestety, taką rybę trudniej trafić niż „6” w totku. Zamiast tego biorą, zupełnie przypadkowo i niezamierzenie sumy…
Przychodzi lipiec, wszystko wraca do normy. Nad wodą jest już znacznie luźniej, nie ma już łososiowatych, szczupaki i sandacze znów są normalnych rozmiarów, nawet klenie znów chętnie zasysają powierzchniowe woblery. Wszystko po staremu, no ,prawie wszystko…
Kamil „Bluzer” Rudnik
Touché ! 😉
Witam!
Jestem pseudomięsiarzem.
Podejdźmy merytorycznie, a nie filozoficznie do zagadnienia połowu sumów w maju. Na początku coś o sobie. Tak, łowię sumy w maju, tak na grubą plecionkę, tak jestem pseudosumiarzem. Nie dlatego, że potrzebuję dowartościowania, ale z wielu różnych powodów.
Po pierwsze, nie uznaję za nieetyczne łowienie sumów w maju z tego samego powodu, z jakiego nie uznaję za nieetyczne łowienie kleni i jazi w tym samym okresie. Wszystkie wymienione ryby przygotowują się do tarła, a jednak jak widzę klieniojazie poławiasz świadomie i w kwietniu i maju. Po prostu nie widzę różnicy, czy zatniemy kleniojazia, czy suma, kiedy intensywnie żeruje przed tarłem. Inna kwestią jest połów w trakcie tarła, czego nie uznaję. Po drugie, zapewne obydwoje używamy bezzadziorowych haków i kotwiczek zarówno w połowie kleniojazi jak i sumów (mam nadzieję!), co jak wiadomo znacząco zwiększa ich szanse przeżycia. Po trzecie, kwestia przyłowu suma na lekki zestaw. Odpowiedz sobie sam na pytanie ile takich brań miałeś i ile zostawiłeś przynęt w paszczach sumów i czy bardzo się przejąłeś. Po czwarte, kwestia prawna, dopóki nie ma regulacji dotyczących używania ciężkiego sprzętu do końca czerwca, dopóty zawsze będą pseudosumiarze. Zakaz połowu do końca maja w kanałach to jest krok w dobrą stronę, jednak nie całkiem. Znacznie lepszym pomysłem są strefy no-kill w kanałach, przynajmniej 500m poniżej stopni oraz na tarliskach do 30 czerwca. Projekt został złożony 4 lata temu w kole Zwierzyniec i oczywiście nie przeszedł z tego co się orientuję… może jeszcze leży.
Podsumowując, proszę o przemyślane połowy na wiosnę (nie tylko sumy się trą) i bardziej krytyczne podejście do sprawy „nieetycznych połowów w maju”.
Pozdrawiam,
Anonimowy pseudosumiarz
„Jestem pseudomięsiarzem” -zagorzały zwolennik C&R czy freudowskie przejęzyczenie?:)
Jesli w swoim postępowaniu nie widzisz nic złego to czemu nie zechcesz przedstawić sie z imienia?Lubie wiedzieć z kim rozmowiam,więc może nadamy Ci jakieś umowne imię? Może być Dawid?
Widzisz, tylko ,że najwięcej „łofców” wyrusza na polowanie w czasie tarła,a nie oszukujmy się, wystarczy wtedy trafić przyneta w wodę. Nie każdy sum wraca z powrotem do wody. Przepada samica razem z ikra. A te co przeżyją i zostają wypuszczone? Zostają obfotografowane i jak wino leżakuja w ciemni. Dojrzałe stają się z poczatkiem lipca i wtedy mozna sie nimi „degustować” na forach i portalach. Nie mnie oceniać zasadność ustalania okresów ochronnych,ale jak sum go ma to sie tego przestrzega. Gdyby dotyczyło to kleni i jazi to też bym zaprzestał połowów. Jednak jesli regulamin czegoś nie zabrania to powinien głos sumienia. Może być to dla Ciebie przejawem hipokryzji,ale uwierz,że miejsca połowu dobieram tak,że karpiowate na tym nie cierpia. Złowione jazie są dawno po tarle.
Nie kusze losu, dlatego do końca czerwca nie chodzę za sandaczem po Wiśle- zbyt duże prawdopodobieństwa trafienia wąsa. Przyłowy sa nieuniknione, nie da sie ich w 100% wyeliminować,ale jednak podczas czerwcowego jaziowania czy boleniowania jest najmniejsza szansa na niepożądany przyłów- takie jest moje prywatne zdanie i doświadczenia.
Kotwiczki bezzadziorowe- nie bardzo rozumiem ten argument w kontekście przedwczesnego łowienia sumów. To znaczy ,ze teraz bez zadzioru,a od lipca juz z ?
Strefa „no kill”, bardzo chętnie, nawet na całej Wisle,przez cały rok. Trudno jednak egzekwować jakiekolwiek panujace prawo jeśli nie zmieni sie mentalności. Było 50 metrów pod zaporami to łowili bliżej. Jest 200metrów to i tak chodzą bliżej…
Będę starał się zawsze mieć ten krytycyzm i patrzeć obiektywnie na innych i siebie także.
Pozdrawiam
Ok.
Większość argumentów. Jestem za. Chill. Tak miało być „pseudosumiarzem” 😉 Może i freudowskie, bo szczerze odpowiem, że brałem ryby z Wisły ale już tego nie robię od przynajmniej kilku lat.
Kotwiczki bezzadziorowe – nie pisałem, że „po okresie już z” – to Twoje dopowiedzenie. Widać wiesz lepiej co zakładam…
Chciałem tylko zwrócić uwagę przede wszystkich na przesłanie tekstu.
Pseudosumiarze są BE, ale tak jak sam powiedziałeś, jak regulamin pozwala to ok. Od zmierzchu do świtu na jakiekolwiek przynęty i jakiekolwiek linki w maju można łowić i dopóki to się nie zmieni to zostaje własne sumienie. Jestem po prostu przeciw wprowadzaniu obostrzeń, w ten sposób aby nie dopuścić na połów sumów w maju, z bardzo prostej przyczyny, i tak znajdzie się obejście.
Taki przykład: boleniowy hunter 12g. jest bardzo skuteczny na sumy prowadzony w ekspresowym tempie w typowych boleniowych miejscówkach.
Inna kwestia to, że bardzo często się zdarza, że nie trafiasz w ogóle z oceną człowieka przypisując mu czyny, których w ogóle nie zrobił i miejsca, w których w ogóle nie był psując mu opinię i po prostu siejąc ploty na lewo i prawo. Bardzo Cię proszę, nie rób tego. Szczególnie dla dobra Twojej opinii jako blogera. Trzeba być wiarygodnym w tej działce prawda?
W razie czego, możesz zmoderować. Ostatni akapit nie musi być publiczny.
Pozdrawiam,
P.S.
Zwróć jednak uwagę na to jakie są konsekwencje tego gdy samowolnie ustala się własny regulamin. Pojawiają się czerwcowi sumiarze, majowi sandaczowcy i kwietniowi boleniarze. Ludzie łowią,ryba bierze,nikt ich za to nie goni to idą dalej- łowią pod zaporami. Nikt nie reaguje,a wędkarze sprawdzają jak daleko się jeszcze można posunąć.
Polscy wedkarze (nie wszyscy oczywiście) nie dojrzali do tego by niejednoznaczny zapis rozwiązywali czystością swojego sumienia. Zbyt dużo miejsca na wolną interpretacje. Trzeba by zamknąć wody dla wędkarzy do końca czerwca.
Twój kolega w prywatnej rozmowie w zasadzie potwierdził wiekszość stosowanych praktyk. Co zatem winno zostać zdementowane?
Mimo wszystko,masz racje,mogłem pochopnie wyrobić sobie zdanie. Niech dane bedzie nam spotkać sie nad wodą by móc wyrobic sobie opinie.
Pozdrawiam
Super. Podpisuje się.
Zauważ też, że jakby kary za przekroczenie prędkości zaostrzono jak należy, to wszyscy zaczęli jeździć na polskich drogach tak jak na zachodzie. Nie było by min. 80 na zabudowanym, tylko grzeczniutko 50 z 20-metrowym odstępem. Taka sama sytuacja z majowym sumem…, czy kwietniowym boleniem.
Amen 🙂