Mam nadzieję że tytuł kolejnego wpisu Was nie zmylił ;). Nie, nie będę tu opisywał TEGO pierwszego razu. Chodzi o coś całkiem prozaicznego a mianowicie moje pierwsze wrażenia po dniówce spędzonej nad nową i nieznaną wodą.
Jadąc nie nastawiałem się specjalnie na ryby, mimo tego iż wiedziałem, że pływa ich tam sporo. Bardziej zależało mi na długim spacerze, poznaniu nowych miejscówek i skonfrontowaniu swoich doświadczeń z nową rzeczywistością.
Pierwszego szoku doznałem już po 15 minutach łowienia. Po pobieżnym obłowieniu szybkiej i płytkiej rafki przeniosłem się na spokojniejszą i głębszą wodę. Stojąc w wodzie posłałem tonący wobler pod drugi brzeg, pozwoliłem mu chwilę opaść i rozpocząłem powolne zwijanie. Przy trzecim obrocie korbką nastąpiło potężne brania a po kilku chwilach podebrałem konkretnego klenia. Złowiłem największą rybę sezonu a jeszcze nawet dobrze nie rozprostowałem kości. Cóż, prawo frajera, zdarza się.
Kolejne godziny utwierdziły mnie w przekonaniu, że trafiłem nad rybną wodą. Większe sztuki wybierały głębszą wodę, mniejsze stały praktycznie wszędzie. Przez kilka godzin złowiłem kilka naprawdę dużych ryb, w tym kilka fajnych jazi, z którymi dotychczas było mi nie po drodze.
Mam oczywiście świadomość, że trafiłem dobry dzień i takie wyniki nie będą regułą ale jeżeli w wodzie są ryby to biorą zawsze. Raz słabiej , raz gorzej ale coś musi się dziać. Po za rybami rzeka urzekła mnie swoją różnorodnością. Podmyte burty, rafy, szybkie przelewy, z pozoru nieciekawe prostki czy rozległe płanie. Tego tam nie brakuje. Było po prostu bajkowo mimo że trzy razy przeżyłem mocne gradobicie ;).
Na koniec muszę pogratulować tym, którzy o tą wodę dbają. Naprawdę wielki szacunek dla nich. Za to, że im się chce i potrafią poświęcić swój czas żeby coś zmienić. Naprawdę szczerze zazdroszczę Wam tej wody i nieśmiało informuję, że będę tam już stałym gościem.
Piękne klenisko! Gratulacje.
Dzięki 🙂 . Ryby sprawiły mi ogromną satysfakcję bo do tego dnia sezon miałem fatalny. Teraz jest już w normie.
Grubaśny kleks!
Ta rzeka jest zarówno rybna jak i kapryśna. Nie raz rzuciła mnie na kolana. Jednak dobry wędkarz da sobie radę 🙂
Domyślam się. Zrobiłem już drugie podejście i trafił się tylko jeden jasiek.