Po nawałnicach jakie przetoczyły się w ostatnim czasie znów o rybach mogę jedynie pomarzyć. Postanowiłem więc zajrzeć do lasu, licząc na jako takie pomyślne zbiory.
Niestety, srogo się jednak zawiodłem. Prawdziwki jeśli rosną, to są to pojedyncze sztuki i.. przeżarte tak, że trzeba się cieszyć jeśli choćby kapelusik wyląduje w koszyku. Nie pozostaje więc nic innego jak czekać cierpliwie na piękną, złotą jesień, kiedy zdrowe i dorodne borowiki zbieram przy okazji wypadów na „suche” lipienie 🙂
Kilka fotek z lasu:
Michał, skoro rzeki wysokie, to może może sandacze na streamerki? 🙂
A tak jakoś puki trwa sezon pstrągowy nie mam weny żeby siedzieć na zbiorniku 😛