Piękno ukryte w szczegółach
Zawsze kiedy nadchodzi pierwsze wiosenne ocieplenie, które informuje mnie, iż niebawem na dobre rozpocznie się boleniowy sezon, przychodzi taki dzień, kiedy to na stole ląduje cały wędkarski arsenał i zaczyna się zabawa. Czyszczenie sprzętu, przeglądanie pudełek, sprawdzanie jakości linek, kołowrotków, haków, rozpisywanie braków oraz to co lubię najbardziej, czyli przeglądanie woblerów i analizowaniu ich skuteczności. Wówczas to rozmyślam i szukam odpowiedzi na pytanie, które zadaje sobie chyba każdy wędkarz: co tak naprawdę wpływa na skuteczność woblera?
Dla mnie oprócz najważniejszej cechy woblera, czyli jego łowności, bardzo ważne są jego trwałość i wygląd. Dopracowanie szczegółów, wszelkich detali, wykonania i malowania. Może dlatego, że kiedy trafię na dzień, kiedy w wodzie panuje kompletna cisza, to łatwiej jest mi się pogodzić z porażką, jeśli żadna z moich przynęt nie zadziałała. Walka w takie dni przybiera różne oblicza i poziomy, kiedy z pudełek na agrafki wędrują kolejne super przynęty. Kiedy więc wracam po takim dniu o przysłowiowym kiju, to mam poczucie, że użyłem wszelkich narzędzi do tego, by przechytrzyć rybę. Jeśli się nie udało, to tylko dlatego, że tego dnia nie brały.
W życiu przez moje ręce przeszło setki woblerów. Były takie, które wiernością odwzorowania detali, nie ustępowały żywym rybom. Niestety, wiele woblerów sygnowanych jako real-fish, nie nadawały się do łowienia. Ich praca była daleka od moich oczekiwań. Były i typowe brzydale, w niczym nie przypominające ryb występujących w naturze. Łowiły jednak więcej niż jakiekolwiek inne przynęty. Wynikało to prawdopodobnie z użytych technik oraz materiałów do ich wykonania. Wówczas zastanawiałem się, czy jest możliwe takie połączenie tych elementów, by stworzyć wobler idealny pod względem pracy jak i wyglądu. Po wielu latach poszukiwań udało mi się takie znaleźć. Zdarzają się bowiem twórcy, którzy znają się na rzeczy i potrafią oprócz właściwej pracy woblera nadać mu charakter, tworząc go niepowtarzalnym. To dzięki temu, po pierwszym spojrzeniu możemy określić, kto wykonał dany wobler, gdyż właśnie poprzez jego cechy, twórca określa swój styl. Może to być sposób malowania, kształt, rodzaj steru i sposób jego mocowania, jak również specyfikacja użytego materiału.
I tak w moich pudełkach goszczą woblery takich lurebuilderów jak: Jacka Zwolskiego (JAZ), Tomka Miernika (T.M.), Roberta Hamera (RH), Jakuba Podleśnego , Janusza Widła, „Spinnermana”. Są też Szpieguski i Hermesy. Wszystkie wymienione powyżej woblery różnią się między sobą pracą i przeznaczeniem. Mają natomiast takie wspólne cechy jak nienaganna boleniowa praca i skuteczność.
Kolejność wymienionych powyżej przynęt nie jest rankingiem ich skuteczności. Na nią wpływ ma wiele czynników. Innych woblerów używam wiosną, latem i jesienią. Ponadto różne kolory i rozmiary sprawdzają się przy niskich stanach wody, a inne na przyborach. Również, kolor wody ma wpływ na kolorystykę i rodzaj użytego woblera. Przy niskich stanach wody, kiedy woda jest przejrzysta i klarowna używam kolorów stonowanych przypominających naturalny pokarm. Jeśli woda idzie do góry, niosąc nieczystości, stając się mniej przejrzysta przechodzę do metalicznych. Są również dni kiedy najskuteczniejsze są białe, np. w środku upalnego lata , kiedy słońce mocno prześwietla wodę. W odniesieniu do pracy staram się zawsze ustawiać lub dobierać wobler tak by w miarę możliwości częstotliwość drgań była jak najmniejsza, a wobler wykonywał skoki na boki podczas prowadzenia imitując uciekającą rybkę. Część boleniarzy opisuje taką pracę przynęty jako migotliwą, o niezauważalnej akcji. Praca przynęty mocno odczuwalna na kiju eliminuje taki wobler, jako boleniowy. Głębokość schodzenia woblera nie ma większego znaczenia jeśli ma dobra pracę. I tak w swoim arsenale posiadam konstrukcje z podziałem na ich przeznaczenie: powierzchniowe, płytko schodzące, głęboko schodzące i do prowadzenia przy dnie. Ponadto woblery różnią się między sobą na takie, które da się prowadzić wolno, średnim i szybkim tempem, zarówno w mocnym nurcie, w spowolnieniach nurtu oraz zastoiskach, z prądem i pod prąd. Dobrze, by wobler stawiał w wodzie, jak najmniejszy opór i nie zmieniał akcji przy prowadzeniu przez układy nurtów o różnej cyrkulacji i sile. Należy również zaznaczyć, iż na skuteczność woblera będzie miała wpływ charakterystyka łowiska. To czy będzie to zbiornik zaporowy, jezioro czy rzeka oraz jej wielkość i zasobność pokarmowa. Wobler który doskonale będzie sprawdzał się na jednym łowisku może być nieskuteczny na innym. Ostatnim kryterium jest również możliwość wykonywania odpowiednio długich rzutów, oraz by wobler nie koziołkował w powietrzu.
Tak więc oprócz nienagannej pracy, która jest najważniejszą cechą woblera, jest by miał to coś, co wyróżnia go spośród innych przynęt. Takie przynęty można określić mianem magicznych, niezwykłych i niezastąpionych. Również i ja posiadam takie woblery. Są one moimi podstawowymi przynętami boleniowymi, bez których nie ruszam się z domu. Ich wybór wynika ze skuteczności, wyglądu, sposobu wykonania i wykończenia oraz tego, że po prostu złowiłem na nie znacznie więcej boleni niż na inne przynęty. Ponadto, dzięki tym przynętom udało mi się złowić swoje najładniejsze bolenie. To wiara w te przynęty pozwalała mi często odnosić sukcesy, gdzie finałem była nagroda w postaci pięknej ryby.
Najważniejszym obecnie woblerem stosowanym przeze mnie jest wobler Pawła Nowaka. Choć jest to stosunkowo nowa konstrukcja to Twórca fantastycznie połączył nowości technologiczne w postaci zastosowanych żywic, ze starą szkołą, ręcznego malowania przynęt. Efekt wizualny tej przynęty jest niesamowity. Przysłowiową kropkę nad „i” stanowi jednak jego praca. Podczas wstępnych testów wobler tak zaskoczył mnie skutecznością, iż nie wyobrażam sobie już poszukiwań boleni bez tej przynęty na końcu agrafki.
Wobler bezsterowy @nowwwak Pawła Nowaka
Wobler produkowany w jednym wariancie wielkościowym – 7,4cm, wadze 13g, wykonany z żywicy metodą odlewu, malowany akrylami i finalnie lakierowany. Jest to wobler o zwartej budowie, drobnej i migotliwej pracy. W wodzie stawia mały opór. Do jego największych zalet możemy zaliczyć to iż, podczas wolnego prowadzenia wobler idzie zygzakiem, a szybszego prosto wytwarzając delikatną amplitudę drgań, okresowo skacząc na boki imitując uciekającą ukleję. Podczas przerw w prowadzeniu, jego praca polega na lusterkowaniu w trakcie swobodnego opadania. Bardzo dobra praca zarówno przy szybkim jak i wolnym prowadzeniu, z prądem jak i pod prąd. Kolejną zaletą tego woblera jest możliwość prowadzenia na dowolnej głębokości, zarówno przy powierzchni jak i przy dnie. Technika prowadzenia tego woblera różni się jednak od typowych sterowców lub „przecinaków” , wymagających szybkiego lub ekspresowego prowadzenia. Tu praca polega na prowadzeniu w równym i wolnym tempie. Kolejnym sposobem jest prowadzenie średnim tempem z możliwie dużą ilością zatrzymań, tak by pracował w opadzie imitując przetrąconą uklejkę, a następnie startował do góry. W łowiskach o zmiennej sile nurtu, gdzie wobler przecina szybkie rynny, zawirowania nurtu, wsteczne prądy oraz spokojne płanie, wobler zachowuje się bardzo stabilnie, nie wykłada się na boki i nie wychodzi do powierzchni. Obecnie jeden z najlepszych woblerów do wolnego prowadzenia w głębszych partiach wody.
Kolejnym woblerem jest wobler sterowy @piotro82 Piotra Dziadura
Wobler o smukłej budowie, do prowadzenia w górnych warstwach wody. Używane przeze mnie mają długości 8cm ale występują też w innych rozmiarach. Woblery o długości 8cm mają wagę 10g. Wykonane są z drewna, oklejane aluminium a następnie malowane i lakierowane. Fantastyczna przynęta wykonana z niespotykaną dbałością o szczegóły. Charakteryzuje się niezwykle drobną i migotliwą pracą, dobrze wyczuwalną na kiju. Podczas prowadzenia stawia mały opór. Bardzo dobra praca przy wolnym prowadzeniu , kiedy bolenie niechętnie startują do szybko prowadzonych przynęt. Nawet w silnym nurcie nie wykłada się na boki i nie przestaje pracować. Jest to przynęta która zachowuje się stabilnie w różnych warunkach nurtowych. Dobrze pracuje prowadzony z prądem jak i pod prąd. Wobler ten możemy prowadzić w dowolnym tempie, choć ja stosuję go w sytuacjach wymagających spokojnego i raczej wolnego prowadzenia bez przyspieszeń. Podczas zarzucania nie koziołkuje w powietrzu, więc swobodnie można wykonywać rzuty na odległości 20-30m.
Wobler sterowy Raptor @Tomy Tomka Cześnickiego
Moim zdaniem to jeden z najlepszych woblerów sterowych. Wykonywany jest w kilku wersjach, które różnią się wielkością i masą. Stosowane przeze mnie mają długość 7cm i wagę około 10 g. Wykonane z drewna , następnie oklejane aluminium, malowane i lakierowane. Raptor to stabilny wobler chodzący bardzo płytko. Pracuje 0,5 – 1,5m. Charakteryzuje się niezwykle drobną i szybką pracą, delikatnie wyczuwalną na kiju. Podczas prowadzenia pod prąd nie stawia dużego oporu. Nawet w silnym nurcie nie wykłada się na boki i nie przestaje pracować. Raptor to przynęta która zachowuje się stabilnie w różnych warunkach nurtowych. Dobrze pracuje prowadzony z prądem jak również pod prąd. Nie gubi pracy przy przejściach z nurtu w prądy wsteczne lub wejścia z nurtu w płań. Raptor to wobler, który możemy prowadzić w dowolnym tempie. Zależy to przede wszystkim od rodzaju łowiska i sposobu w jaki będziemy chcieli zaprezentować wobler. Osobiście prowadzę tę przynętę w średnim lub szybkim jednakże równym tempie. Nie wykonuję szarpnięć kijem, przyśpieszeń lub przerw w prowadzeniu, które według mnie częściej zniechęcają drapieżniki do ataku, niż je pobudzają.
Przedstawione przeze mnie woblery mają dla mnie niezwykłą wartość. Niektóre jak np. Raptory- sentymentalną, gdyż z nimi stawiałem pierwsze boleniowe kroki i łowiłem pierwsze okazy. Przynęty Pawła Nowaka czy Piotra Dziadury można natomiast określić mianem dzieł sztuki. Widać w nich walor estetyczny, ze względu na dbałość o każdy szczegół oraz ogromną pracę jaką włożyli tworząc je niepowtarzalnymi. Dla mnie to istne wędkarskie perełki, których piękno trudno opisać czy przedstawić na zdjęciach. A jeszcze trudniej jechać bez nich nad wodę .
Fajny wpis. Mam pytanko. Zawsze używasz agrafki z krętlikiem? Sięgasz przy boleniowaniu po przynęty mogące skręcać linkę? Szczerze mówiąc, osobiście bolenie łowię 99,9% woblerami i wyeliminowałem krętlik na rzecz samej agrafki. A nuż maleństwo strzeli…
Dzięki Kamilu.Głównie łowię na woblery i gumy, ale mimo wszystko używam agrafki z krętlikiem. Według mnie lepsze rozwiązanie niż sama agrafka. Próbowałem z samą agrafką i kiedyś po długiej walce z jesienną rapką plecionka była zaplątana w zapięcie agrafki. Od tamtej pory stosuję z krętlikiem i w niczym nie przeszkadzało.
No właśnie zdarzało się, że krętlik plątał się z agrafką, poza tym, jak wspomniałem, przy przynętach, które nie skręcają linki, stwierdziłem, że nic dzięki niemu nie zyskuję, a ten malutki element(a agrafki też używam małe), może zawieść w najmniej oczekiwanym momencie 😉
Grunt, że Twoja wypracowana metoda się sprawdza i to na wielkich rybach 🙂
Dzięki 😉
Fajny ten wobler Pawła Nowaka:) W pracy jest to coś zblizonego do RH85?
Choć to dwie zbliżone konstrukcje, to prace tych przynęt mocno się różnią.
sorry ale nie zauważyłem
przeorałem wszystko i nie znalazłem
jeszcze raz przepraszam
witam
nieźle napisane ,i od razu apetyt na woblery zwłaszcza ten bezsterowy Pawła Nowaka ,bo resztę mam ,czy można się dowiedzieć gdzie go można kupić
pozdrawiam
Paweł ma swój wątek dotyczący swoich przynęt na jerkbait.pl. Najłatwiej więc przez forum jerkbait. Ewentualnie przez jego bloga. 😉
sorry ale nie zauważyłem
przeorałem wszystko i nie znalazłem
jeszcze raz przepraszam
dziękuję znalazłem ale było trudno
połamania
Ps.
zaczynam odchodzić od takich życzeń bo sprzęt coraz droższy
pozdrawiam
Proszę na jerkbait.pl w dziale lurebuildingu 😉