Boleniowe prostki

Toruńska Wisła. Rzeka która kojarzy się wędkarzom jako ciąg niekończących się główek poukładanych niczym drabina. Typowe miejsca oblegane przez tyczkarzy, grunciarzy tudzież spinningistów. Jednak dla prawdziwych wyjadaczy to drabina bez szczebelków, czasem powykrzywiana i popękana. Taka jest moja królowa. Choć na pierwszy rzut oka, toruńska Wisła usiana jest główkami to dla mnie jest to  rzeka, która posiada rafy, wyrwy w brzegu oraz prostki. Te które rzeka reguluje na swej drodze  w sposób naturalny przy wysokich stanach. Dlatego na moich odcinkach prostki to raczej burty z rozmytymi główkami, podmytymi brzegami, zwalonymi drzewami. To takie, które w pewnej odległości od brzegu posiadają rafy (pozostałości główek) lub inne przeszkody, które wcześniej zalegały w  basenach, klatkach między główkami. Tu wszystko zależy od tego, kiedy dany odcinek został rozmyty przez główny nurt wody powodziowej. Im starsze, tym dno będzie bardziej spłaszczone, a przeszkody zasypane przez piasek. Te świeże będą usiane przeszkodami.

Sandacze częściej będą pojawiały się na świeżo zniszczonych główkach. Szczupaki zaś na starszych zapiaszczonych rafach.

Dla mnie jednak ważne jest to, iż w tych miejscach, zarówno w pierwszym jak i drugim przypadku możemy trafić na bolenie.  W pierwszym wariancie będą to przypadkowe ryby. Będą one kapryśne i trudne do złowienia, gdyż zazwyczaj patrolują duży obszar wody. W drugim przypadku można łatwo odnaleźć nowo powstałą rafę, gdzie odcięta od brzegu, zostaje szybko zasiedlona przez białoryb. Tu bolenie wpływają na ucztę i kiedy poznamy godziny ich patrolowania, czeka nas boleniowe eldorado. Łowienie na prostkach nie jest jednak takie proste. Tu trzeba uzbroić się w cierpliwość i liczyć się ze stratami w sprzęcie. Choć początkowo może wydawać się, że wszystkie miejsca są dobre przez dużą ilość drobnicy w okolicach brzegów, to niestety tak nie jest. Tu trzeba szukać miejsc głębokich, gdzie nurt odbija się od przeszkód i kręci. Ważne są więc takie miejsca, gdzie woda tworzy liczne warkocze, prądy wsteczne, odbicia nurtu i spokojne płanie. Miejsca, w których rzeka rozmyła starą główkę z krzewami lub niewielkimi drzewami to te, gdzie spotkanie z dużą rybą jest największe. Tu woda wręcz się gotuje,  a na wodzie co rusz wybuchają gejzery powstałe od odbicia nurtu od powyrywanych z główki kamieni, korzeni krzewów czy też tworzących swoistą zaporę dla napierającej wody  faszyny . Choć w samym centrum takiego kotła łowić zazwyczaj nie będziemy, to jednak tuż poniżej  staje się ono bardziej przyjazne wędkarzowi. Tuż za rozmytą główką znajdują się wyryte dołki i głębsze rynny, a za nimi wypłycenia z kamieniami, w których przebywa zazwyczaj białoryb. Ryby czują się tu bezpiecznie ze względu na liczne przeszkody. Mają tu także dużo pożywienia.

                                  Częsty boleniowy przyłów na kamieniach

Ponadto im więcej przeszkód w wodzie, tym takie miejsca są częściej omijane przez wędkarzy. Lecz nie przez bolenie. Rapy w takich miejscach nie stoją na stanowiskach. Najczęściej ryby przebywają w głębszych partiach wody w pewnej odległości i wpływają w miejsce skupisk białorybu. Sprawne oko wędkarza szybko oceni w takich miejscach, gdzie przebywają ryby i gdzie się stołują. Najlepsze i najbardziej atrakcyjne miejsca to te przy znacznych wyrwach brzegowych, zatopionych drzewach czy porozrzucanych kamieniach.

                            Z mini rynny biegnącej wzdłuż zatopionych drzew

Dobrze kiedy do tych miejsc dochodzą rynny. Rapy zazwyczaj będą omijały podobnie miejsca jeśli będą płytkie i zasypane piaskiem. Obławianie takich miejsc nie należy do najłatwiejszych. Najlepszym sposobem będzie obławiane prostek z łodzi czy pontonów. Z brzegu może być to całkowicie niemożliwe.

Z pontonu łatwiej poprowadzić przynętę po właściwym torze.

Tu możemy sobie pozwolić na właściwie ustawienie środka pływającego w stosunku do miejsc, które chcemy obławiać uwzględniając wszelkie przeszkody, które mogą utrudniać podanie przynęty czy też hol ryby. Przynęty, którymi będziemy obławiać, zależeć będą od głębokości łowiska. Sprawdzą się zarówno przynęty powierzchniowe, sterowe czy bezsterowe. Ważne by pasowały do miejsca . Przynęta zbyt duża, mocno pracująca czy zbierająca śmieci z dna, szybko rozproszy drobnicę czy też spłoszy czujnego bolenia. Zbyt ciężka i głęboko pracująca spowoduje, że ilość zerwanych przynęt może być trudna do zniesienia. Dlatego ja stosuję technikę obławiania miejsc zaczynając od przynęt powierzchniowych przez woblery od płycej do głębiej schodzących. Tam gdzie bolenie atakują drobnicę przy czepliwych przeszkodach, takich jak drzewa, te miejsca obławiam gumami. Ich straty nie są tak bolesne jak w przypadku woblerów. Przynętę można prowadzić z prądem, pod prąd czy pod pewnym kątem. Najważniejsze by przynętą wejść w miejsce potencjalnego przebywania ryby lub przeciąć trasę, którą się porusza. To co lubię w takich miejscach to atomowe branie. Boleń znany jest i uwielbiany przez swoje ataki, mocne wręcz wyrywające kij z ręki. Łowienie w dzikich miejscach jakimi są prostki, często z licznymi wypłyceniami, rynnami to już prawdziwy hardcore. Kiedy rapa wchodzi na linię prowadzenia przynęty często doskonale ją widać. Dobra pogoda potrafi spotęgować efekty specjalne i przyprawić o dodatkowy zastrzyk adrenaliny przez zwiększoną przejrzystość wody. Ryba płynie odskakując na lewo, prawo do przynęty by jeśli się zdecyduje przyspieszyć i gwałtownie uderzyć. Brania są zazwyczaj agresywne i widowiskowe .

Boleń z oberwanej burty

Tu hol jest o wiele trudniejszy przez zwaliska w pobliżu brzegu. Hol musi być więc zwyczajnie siłowy. Bez względu jednak na przeciwności i trudy łowienia w takich miejscach, to chcąc łowić okazy musimy się z nimi zmierzyć. Bo czym innym jest wędkarstwo jak nie wędrówką po kolejnych etapach spinningowych wyzwań. Cierpliwość i upór zostaną niejednokrotnie nagrodzone. Wystarczy tylko zejść z przetartych szklaków.  

Nagroda za cierpliwość. Boleń z przykosy biegnącej przy kamiennej prostce.

Avatar photo

About

Od najmłodszych lat wędkarstwo było moją pasją. Już jako mały chłopiec biegałem z wędką po pobliskich jeziorach w pogoni za okoniami. Było wówczas niezwykłą przygodą, za każdym razem niosącą inny scenariusz i zakończenie. Z czasem stało się ważnym elementem mojego życia. Było sposobem odpoczynku i ucieczki od trudów związanych ze służbą pilota śmigłowca bojowego. Przez wszystkie lata mojego biegania brzegami rzek i jezior wędkarstwo zawsze było istotną częścią mojego życia, i tak pozostało do chwili obecnej...

View all posts by

2 thoughts on “Boleniowe prostki

  1. Artykuł krótki, ale bardzo nasycony wiedzą. Dziękuję bardzo. Spróbuję znaleźć pewne odniesienia do mojego głogowskiego odcinka Odry. Pozdrawiam serdecznie i nie życzę okazów :D. Z taką wiedzą i podejściem do tematu są one tylko kwestią dotarcia nad wodę. Połamania!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *