Sezon tuż, tuż…

„ Sezon tuż, tuż …”.

DSC_0054

                                                                                                                                                                      Sezon tuż, tuż…

W życiu każdego człowieka występują ważne wydarzenia i daty z nimi związane. Są one wpisane w kalendarz, w naszą codzienność, lecz wyrywane z niego kartki przybliżają nas do nich każdego dnia. Wędkarzowi oprócz typowych dat, przypominających mu o różnych uroczystościach takich jak imieniny, urodziny, święta czy rocznice są inne, ważniejsze. Takie, które nakazują mu porzucenie wszelkich innych przedsięwzięć i czynności tak aby w tym odpowiednim momencie być gotowym do działania. Takimi datami są okresy ochronne ryb. To one regulują wszelkie procesy biologiczne oraz psychiczne w organizmie wędkarza i są odzwierciedleniem jego pasji. Przykładem są tutaj sandaczowcy, którzy mają 1 czerwca, sumiarze rozpoczynający swą przygodę 1 lipca i oczywiście boleniarze, dla których 1 maj jest początkiem nowej codziennej przygody, sprawiającej, iż krew mrozi w żyłach, a tętno i bicie serca staje się nie do opanowania. Magia tej daty 1 maja, polega na tym, iż po długim okresie zimy i wiosny, gdy przyroda i ludzie żyli w uśpieniu, nadszedł nagle czas w którym teraz nasz biologiczny zegar nakazuje nam pobudkę. Przebudzenie z  letargu, ospałości,  obojętności i wytężenie wszystkich zmysłów do działania. Już w kwietniu, w miesiącu poprzedzającym to wielkie dla boleniarza wydarzenie całość posiadanego  sprzętu jest po stokroć sprawdzana, przekładana i przeglądana pod każdym względem, a braki w przynętach uzupełniane. Miejscówki natomiast są wstępnie typowane. Po długich miesiącach spędzonych na rozmyślaniach i analizach poprzedniego sezonu, następuje czas przygotowania do rozpoczęcia  nowego sezonu, tak długo przez nas wyczekiwanego… 1 maja.

Rozpoczęcie i sam początek sezonu, to dla mnie najlepszy okres na połów rap. W maju bolenie żerują bardzo intensywnie, często przez cały dzień, atakując niemal każdą przynętę. Nie są tak ostrożne jak latem i chimeryczne jak jesienią. Na początku sezonu trzeba bywać nad wodą tak często jak to tylko możliwe, gdyż bardzo ważne jest właściwe wytypowanie miejscówek. To właśnie ten czynnik będzie miał największe  znaczenie decydujące o naszym sukcesie lub porażce.

Wiosną rzeka zwykle niesie wysoką, mętną wodę, a nurt jest bardzo silny. W tym roku wiosna zawitała dużo wcześnie niż w poprzednich latach, a ponadto nie było typowej zimy z zalegającym śniegiem i siarczystymi mrozami. To spowodowało, iż poziom wody w Wiśle jest dużo niższy, niż zwykle a woda bardziej przejrzysta i cieplejsza. Moimi głównymi miejscówkami będą więc ostrogi i baseny między główkami. Ostrogi są lepsze w słoneczne i ciepłe dni, kiedy bolenie są dobrze widoczne przy powierzchni. Natomiast w okresie kiedy pogoda zacznie się załamywać, a bolenie ustawią się głębiej i nie będą pokazywać się przy powierzchni będą to baseny.

W oczekiwaniu na otwarcie sezonu warto więc przejrzeć pudełka i sprawdzić wszystkie przynęty pod kątem konkretnej wody. Niezastąpionymi przynętami do obławiania takich miejscówek będą woblery sterowe typu Raptor 6 i 7 oraz bezsterowe typu ZZRap we wszystkich rozmiarach.

DSC_0102aa

                                                                                                                                                   Moje niezawodne zabawki

Moim zdaniem Raptor to  najlepszy wobler  do  obławiania ostróg. Wykonywany  jest w 2 wersjach,  Raptor 6 i Raptor 7, które różnią się wielkością i masą.

DSC_0103a

                                                                                                                                                           Boleniowy Raptor

Raptor to stabilny wobler chodzący bardzo płytko. Pracuje 0,5 – 1,5m. Charakteryzuje się niezwykle drobną i szybką pracą, delikatnie wyczuwalną na kiju. Podczas prowadzenia pod prąd nie stawia dużego oporu. Nawet w silnym nurcie nie wykłada się na boki i nie przestaje pracować. Raptor to przynęta która zachowuje się stabilnie w różnych warunkach nurtowych. Dobrze pracuje prowadzony z prądem jak również pod prąd. Nie gubi pracy przy przejściach z nurtu w prądy wsteczne lub wejścia z nurtu w płań. Raptor to wobler, który możemy prowadzić w dowolnym tempie. Zależy to przede wszystkim od rodzaju łowiska i sposobu  w jaki będziemy chcieli zaprezentować wobler. Osobiście  prowadzę tę przynętę w średnim lub szybkim jednakże równym tempie. Nie wykonuję szarpnięć kijem, przyśpieszeń lub przerw w prowadzeniu. Mogą one bardziej płoszyć rapy niż kusić je do ataku.

Kolejny wobler to bezsterowy ZZRap, występujący w 3 wersjach: ZZRap 65, ZZRap 75 oraz ZZRap 85, które różnią się od siebie wielkością, gramaturą i budową korpusu.

DSC_0071

                                                                                                                                                         Mój ulubiony ZZRap 75

Wspólną cechą wszystkich tych woblerów jest głębokość schodzenia, określona na 0-3m, choć z moich doświadczeń wynika iż można prowadzić je na dowolnej głębokości. Można prowadzić go przy powierzchni jak również przy dnie. Jego największą zaletą jest praca  polegająca na lusterkowaniu podczas przerw w prowadzeniu, w trakcie swobodnego opadania. Podczas wolnego prowadzenia wobler idzie zygzakiem, a szybszego prosto wytwarzając  delikatną amplitudę drgań. Nie stawia jednak oporu w wodzie tak jak Raptor. Wobler ten można prowadzić z prądem jak i pod prąd. Technika prowadzenia ZZRapa różni się jednak od Raptora. W przypadku Raptora którego praca polegała na prowadzeniu  w równym tempie, ZZRapa prowadzimy z dużą ilością zatrzymań tak by pracował w opadzie imitując przetrąconą uklejkę. W łowiskach o zmiennej sile nurtu, gdzie wobler przecina szybkie rynny, zawirowania nurtu, wsteczne prądy oraz  spokojne płanie, konieczne jest stałe kontrolowanie prędkości prowadzenia, czy chociażby większe wybieranie luzów. Szybkość prowadzenia przynęty, wysokości podciągnięć do powierzchni lub długość opadu zależy od warunków łowiska. Osobiście najczęściej prowadzę ZZRapa bardzo wolnym tempem z jak największą ilością przerw. Prowadzenie polega tu bardziej na  kontroli przynęty i wybieraniu luzów niż na nadawaniu kierunku i szybkości prowadzenia. Jest to niezwykle ważne gdyż jak już wspominałem przynęta ta stawia bardzo mały opór, więc w naturalny sposób tworzą się luzy na lince. Ataki boleni natomiast mogą następować z różnych kierunków: na boki lub w stronę wędkarza, powodując dodatkowe, duże poluzowanie linki. Zacięcie bolenia atakującego w naszym kierunku jest bardzo trudne, a w przypadku utraty kontroli nad linką jest po prostu niemożliwe.

W przypadku obławiania ostróg, technika prowadzenia Raptora, czy ZZRapa polega na tym aby prowadzony z prądem lub pod prąd wobler przecinał od strony nurtowej przelew (szczyt ostrogi) i przechodził pod warkocz lub na napływ.

Strefa napływowa, czyli  napływ, przelew i początek warkocza jest strefą najczęstszych brań. W tej strefie  możemy spodziewać się boleni nawet jeśli nie pokazują się na powierzchni wody. Obławiając tą strefę dobrze jest ustawić się przed główką, tak aby spenetrować wszystkie jej elementy  zachowując szczególną ostrożność, bez konieczności pokazywania się i niepotrzebnego płoszenia ryby. Najwięcej rap stoi na przelewach, zajmując przyczółki od strony nurtowej. Rzuty należy wykonywać zawsze w nurt i sprowadzać przynętę wachlarzem na szczyt główki. Większość uderzeń następuje na przelewie,  czyli  samym szczycie, już w  pierwszych rzutach. Ważne jest więc by rzutów nie wykonywać bezpośrednio na przelew, ponieważ plusk może płoszyć przebywające w tym miejscu bolenie. Po obłowieniu główek, należy przejrzeć basen między ostrogami. Rzuty należy wykonywać w nurt, za warkocz i wachlarzem przechodzić do miejsca jego rozmycia. Bolenie najczęściej zajmują swoje stanowiska przy warkoczu, od strony nurtowej oraz w jego rozmyciu. Następnie można skontrolować rejon wzdłuż brzegu basenu. Będzie on ciekawy wtedy gdy głębokość  przy brzegu będzie większa niż 1m, a sam brzeg będzie posiadał załamania linii brzegowej.

Na moich miejscówkach bardzo ważne jest by znaleźć głębokie ostrogi i baseny bez dużej ilości piasku. Najlepszą ostrogą będzie taka, której nurt uderza w ostrogę pod pewnym kątem powodując rozbicie, rozdzielenie się warkocza, a tym samym powstanie prądów wstecznych.  Z jednej strony woda zaczyna płynąć w dół do następnej ostrogi, z drugiej zaś rozdziela się i wraca pod wyżej usytuowaną ostrogę. W okolicach rozdzielenia się warkocza i prądu wstecznego powstaje mini przykosa, ploso z wypłyceniem. Często na jej krawędziach od strony warkocza mogą znajdować się miejsca koncentracji rap. Jeśli znajduje się tam duże wypłycenie to warto przeciąć je pod różnym kątem płytko schodzącym woblerem np. Raptor 7 lub posłać tam ZZRapa. Obławianie takich miejsc może odbywać się zarówno z samych ostróg, ustawiając się u ich nasady lub też z samego środka basenu. Raptorem będzie można sprawdzić czy bolenie są aktywne prowadząc go szybkim tempem tuż pod powierzchnią. ZZRapem natomiast punktowo pracując w opadzie. Wobler ten wspaniale lusterkuje w opadzie lub podczas bardzo wolnego prowadzenia, dlatego też można go prowadzić na dowolnej głębokości. Moim zdaniem największą zaletą tego woblera jest to, iż w przypadku słabego żerowania boleni, kiedy to niechętnie startują do szybko prowadzonych woblerów, anemiczne prowadzenie połączone z długim opadem, kusi rapy do ataku.  W  takim miejscu dobrym wyborem  będzie największy ZZRap 85 lub leviatan, szczególnie jeśli mini przykosa będzie miała mocno zarysowany kant lub w przypadku kiedy głębokość na wypłyceniu przekroczy 2 metry głębokości. W miejscach o takiej charakterystyce można spodziewać się najstarszych przedstawicieli swojego gatunku.

Wszystkie wymienione przeze mnie przynęty mają jeszcze jedną, bardzo ważną zaletę. Jest to wierne odwzorowanie szczegółów, detali i wyglądu. Woblery te łudząco przypominają  główny pokarm boleni, czyli ukleje.

DSC_0062

                                                                                                                                                           Wierna imitacja uklejki

Niejednokrotnie przekonałem się,  że  boleń  to mądry i czujny przeciwnik. Reaguje na każdą nawet najmniejszą zmianę swojego otoczenia. Dlatego też, często dostrzegając nieostrożnego wędkarza, przestaje  reagować na wszelkiego rodzaju sztuczne przynęty, odpływając kilkaset metrów dalej lub pozostają na miejscu. Wówczas  choć patroluje swój rewir, przestaje po prostu żerować. Zachęcenie do ataku takiego bolenia pokazującego się tuż pod nogami jest bardzo trudne, a czasem wręcz niemożliwe. Mnie się to udało, za sprawą woblerów od Tomka. Świadczy to o tym, że są nie tylko skuteczne i precyzyjnie wykonane lecz również odzwierciedlają w każdym detalu szczegóły charakterystyczne dla danego akwenu wodnego środowiska naturalnego. To jest najważniejszy czynnik efektywności każdego woblera.

 

                                                                         Tekst i zdjęcia Dariusz Warchocki.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Avatar photo

About

Od najmłodszych lat wędkarstwo było moją pasją. Już jako mały chłopiec biegałem z wędką po pobliskich jeziorach w pogoni za okoniami. Było wówczas niezwykłą przygodą, za każdym razem niosącą inny scenariusz i zakończenie. Z czasem stało się ważnym elementem mojego życia. Było sposobem odpoczynku i ucieczki od trudów związanych ze służbą pilota śmigłowca bojowego. Przez wszystkie lata mojego biegania brzegami rzek i jezior wędkarstwo zawsze było istotną częścią mojego życia, i tak pozostało do chwili obecnej...

View all posts by

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *