Odrzański końca lata.

                  Wyjątkowo ciepły, w stosunku do sierpnia, tegoroczny wrzesień, zachęcał do częstszych wypadów nad wodę. Wysoka temperatura wody, oraz nieco jej wyższy stan, niż letnia niżówka sugerowały, że ryby nadal będą reagowały na moje ukochane topwatery. I rzeczywiście. Klenie buszowały wśród zalanych traw i chętnie wychodziły doRead More

Powtórka z majowej (nie) rozrywki.

Zeszłoroczne majowe otwarcie, było lekko mówiąc, kiepskie. Padający deszcz, niska temperatura, wiatr i inne czynniki atmosferyczne spowodowały, że pomimo pokonania wraz z Bluzerem kilkudziesięciu kilometrów rzeki, zarówno z brzegu, jak i z pływadła, zaliczyłem chyba jednego bolenika. Dramat. Zresztą, pisałem o tym na blogu. Wydawałoby się, że gorzej już być nie może. Serio? 30 kwietnia.Read More

Mroźny festiwal boleniowy.

W przeciwieństwie do słabej wiosny, jesień okazałą się być naprawdę dobra. Nieśmiałe opady spowodowały, że mimo wszystko poziom wody nieco się podniósł, a wraz z nim także i apetyty boleni. Niestety, wraz z wyższym poziomem rzeki, wróciła możliwość żeglugi barek, a więc istniało poważne ryzyko, że poziom wody będzie zmieniał się wręcz z minuty naRead More

Wolny weekend! Cz II- Spinningowa niedziela.

Po sobotnich wojażach, jak wspomniałem, najpierw zasiadłem do komputera. Uruchamiam mapę. Przypominam sobie trasę dojazdu do rzeki. Normalnie nad Odrę dostaję się na „autopilocie”, ale tym razem, z racji odwiedzin rodzinki, miałem eksplorować zupełnie nowy odcinek. Budzik daje o sobie znać kilka minut po 4. Wokół panują egipskie ciemności, a z zewnątrz do moich uszuRead More

Niepodległościowy hat-trick.

Stęskniłem się za swoją ukochaną rzeką. Prawie miesiąc rozłąki w trakcie trwania sezonu, to niedopuszczalna i bardzo bolesna sprawa. Nic jednak nie mogłem poradzić. Wir obowiązków domowo-służbowych zakręcił mną tak, że ryby mogłem pooglądać co najwyżej w internecie. A wieści o łowionych bolkach napływały do mnie z każdej strony i kuły, jak drzazga pod paznokciem.Read More

Urlopowa przerwa i marmurkowy rodzynek.

Pobudka, szybkie śniadanie (albo i nie) i nad wodę. Cały dzień łowienia, wieczorem jakiś posiłek, zimne piwko i przeglądanie zdjęć z okazami. I tak dzień za dniem. Jednym słowem, no, może dwoma: „wędkarski urlop”. Przynajmniej w teorii. W praktyce wygląda zazwyczaj nieco inaczej. Niestety. Czasem osiąga poziom wręcz niewyobrażalny, kiedy wędkarz wybierający się na urlopRead More

W czasie suszy….łowi się ! ;) (Przedzlotowo)

W czasie suchy…szosa sucha. To też. Ale to tylko sprawia, że szybciej pokonuję kilometry dzielące mnie od mojej ukochanej rzeki. Plan jest prosty. Spotkanie forumowiczów z moich okolic. Zaczynamy wczesnym popołudniem ogniskiem. Potem wiadomo, pogaduchy, pogaduchy, pogaduchy….i wieczorno-nocne łowy. A chętni zostają do niedzieli. Skoro więc udało się wycyganić wolną sobotę, grzechem byłoby dopiero wRead More

(Nie)koleżeńskie bolki i klenie.

Ponad rok zajęło mi namawianie Arka na kolejny wypad na odrzańskie rewiry, który również opisywałem. Choć poprzednio wyników nie mieliśmy może oszałamiających, to kolega inaugurację na „Księżniczce” mógł chyba uznać za udaną, bo zaliczył swoją pierwszą odrzańską rapę. W międzyczasie oczywiście zaliczyliśmy kilka wypadów, zjeżdżając kraj wzdłuż i wszerz, począwszy od granicznego Bugu, po morskieRead More