Majówka – cz. II, czyli gruba dogrywka.

Jak wspomniałem na koniec relacji pierwszego dnia majówki, wieczorne „rozprowadzenie”, pełne było pozytywnych emocji. Dzień można było uznać za idealny, zarówno pod względem towarzyskim, jak i wędkarskim. Co dobre, szybko się jednak kończy i Paweł, po grillowej kolacji i niekończących się pogaduchach, musiał wracać do swoich obowiązków. Ja postanowiłem kolejną noc spędzić na tylnej kanapieRead More

Niżówkowe żniwa i nowy kolczyk.

Uwielbiam letnie łowy. Pomimo, że okresowo, presja na moje ulubione łowiska wzrasta. To czas urlopów, dni są długie i sprzyjają, nawet popołudniowym wypadom nad wodę, więc nierzadko śladów obecności innych wędkarzy nad wodą jest całkiem sporo. Jakby do tego doliczyć hordy komarów, wilgotne, tropikalne powietrze, zatrzęsienie kleszczy i gąszcz pokrzyw zakrywających nawet rosłych facetów, otrzymujemyRead More

Niżówka, Bromba i klenie.

(…) rozległe miejscówki staram się obłowić nieco po „pstrągowemu” tzn. stopniowo zwiększając długość rzutu, tak, by nie spalić całego miejsca złapanym zaczepem, spudłowanym rzutem, czy holowaną, z reguły niewielką, rybą z samego końca łowiska. Nie odpuszczam żadnego fragmentu łowiska, gdyż klenie mogą stać zarówno na napływie, tuż za przeszkodami, lub daleko w warkoczu (…)

Topwaterowe ostatki.

Zachęcony powierzchniową aktywnością, jaką na koniec września wykazywały jeszcze odrzańskie rybki, nie mogłem usiedzieć w domu. Kolejny wygospodarowany wolny dzień zaczynam bardzo wcześnie. Ponad godzina spędzona w samochodzie i wreszcie jestem na miejscówce. Szybko wskakuję w „śpiochy”, zbroję sprzęt i ruszam w górę rzeki. Marsz zajmuje mi kolejną godzinę. Wreszcie staję na brzegu ukochanej wody.Read More

13 piątek… przełomem?

13 piątek. Mityczna data, owiana równie złą sławą, co skrzyżowanie czarnego kota z rozsypaną solą i potłuczonym lustrem. Teoretycznie, mając tego dnia wolne, powinienem się cieszyć, że nie muszę wykonywać żadnych istotnych rzeczy. Mogłem zamknąć drzwi i spokojnie czekać na kolejną kartkę kalendarza. Postanowiłem jednak zaszaleć. „Oszukać przeznaczenie” i jechać nad wodę. W tym rokuRead More

W czasie suszy….łowi się ! ;) (Przedzlotowo)

W czasie suchy…szosa sucha. To też. Ale to tylko sprawia, że szybciej pokonuję kilometry dzielące mnie od mojej ukochanej rzeki. Plan jest prosty. Spotkanie forumowiczów z moich okolic. Zaczynamy wczesnym popołudniem ogniskiem. Potem wiadomo, pogaduchy, pogaduchy, pogaduchy….i wieczorno-nocne łowy. A chętni zostają do niedzieli. Skoro więc udało się wycyganić wolną sobotę, grzechem byłoby dopiero wRead More

(Nie)koleżeńskie bolki i klenie.

Ponad rok zajęło mi namawianie Arka na kolejny wypad na odrzańskie rewiry, który również opisywałem. Choć poprzednio wyników nie mieliśmy może oszałamiających, to kolega inaugurację na „Księżniczce” mógł chyba uznać za udaną, bo zaliczył swoją pierwszą odrzańską rapę. W międzyczasie oczywiście zaliczyliśmy kilka wypadów, zjeżdżając kraj wzdłuż i wszerz, począwszy od granicznego Bugu, po morskieRead More

Rodzinny spływ i kolejne brania na Panic’a HMS.

Jedynym przerywnikiem w sandaczowym rytmie, w jaki wpadłem w pierwszej połowie tego miesiąca, była niestety praca i obowiązki domowe. Na szczęście, udało się wygospodarować kilka godzin w pewne niedzielne popołudnie, więc dlaczego by nie spróbować? Ponieważ pociechę udało się „sprzedać” dziadkom, nadarzyła się okazja, by zabrać małżonkę nad wodę i zaprezentować, jak się sprawuje nowyRead More