Martwe ryby w dolnośląskiej Odrze.

                  Na samym początku roku dostałem niepokojące informacje oraz zdjęcia, dotyczące śniętych ryb w Odrze.  W okolicach Brzegu Dolnego zaobserwować można było sporo śniętych ryb, między innymi sandacze, brzany i leszcze. Zapewne oczy wielu zatroskanych takim widokiem, skierowały się w kierunku pobliskich zakładów chemicznych Rokita. Czy doszłoRead More

Wrocławski odcinek „NO KILL”…jednak „KILL” ?!?

Nie tak dawno, bo około półtora miesiąca temu, pisałem o fantastycznej informacji, jaka obiegła dolnośląską i nie tylko, społeczność wędkarską. Dzięki staraniom organizacji Street Fishing Poland, a także tytanicznej pracy, jaką wykonali wrocławscy zapaleńcy,  przeforsowano w głosowaniach i utworzono pierwszy odcinek „no kill” na rzece Odrze, a konkretnie na kanale przeciwpowodziowym. Decyzja wydawała się oRead More

Wrocławski odcinek „No kill”!

Nie. To nie prima aprilis. Do kwietnia daleko. Dla mnie to bardziej prezent świąteczny. Piękny prezent. Pomimo, że nie mieszkam już w stolicy Dolnego Śląska, sentymentem darzę czas tam spędzony. Ten z wędką w dłoni również. Łowienie w centrum rządzi się swoimi prawami, ale ma swój niewątpliwy urok. Jak wszędzie, były miejscówki lepsze i gorsze.Read More

Mroźny festiwal boleniowy.

W przeciwieństwie do słabej wiosny, jesień okazałą się być naprawdę dobra. Nieśmiałe opady spowodowały, że mimo wszystko poziom wody nieco się podniósł, a wraz z nim także i apetyty boleni. Niestety, wraz z wyższym poziomem rzeki, wróciła możliwość żeglugi barek, a więc istniało poważne ryzyko, że poziom wody będzie zmieniał się wręcz z minuty naRead More

Wolny weekend! Cz II- Spinningowa niedziela.

Po sobotnich wojażach, jak wspomniałem, najpierw zasiadłem do komputera. Uruchamiam mapę. Przypominam sobie trasę dojazdu do rzeki. Normalnie nad Odrę dostaję się na „autopilocie”, ale tym razem, z racji odwiedzin rodzinki, miałem eksplorować zupełnie nowy odcinek. Budzik daje o sobie znać kilka minut po 4. Wokół panują egipskie ciemności, a z zewnątrz do moich uszuRead More

Niepodległościowy hat-trick.

Stęskniłem się za swoją ukochaną rzeką. Prawie miesiąc rozłąki w trakcie trwania sezonu, to niedopuszczalna i bardzo bolesna sprawa. Nic jednak nie mogłem poradzić. Wir obowiązków domowo-służbowych zakręcił mną tak, że ryby mogłem pooglądać co najwyżej w internecie. A wieści o łowionych bolkach napływały do mnie z każdej strony i kuły, jak drzazga pod paznokciem.Read More

Boleniowy wrzesień.

Początek jesieni nie przyniósł opadów. A na pewno nie na tyle, by tragiczny wręcz poziom wód, uległ jakiejkolwiek poprawie. Ryby jednak żerowały całkiem nieźle i każdy dzień spędzony nad wodą przynosił kontakty. Pomimo znikomej wręcz aktywności boleni na powierzchni wody, ku mej uciesze, nadal reagowały na topwatery. Każdy, kto choć raz spróbował łowić jakikolwiek gatunekRead More

Urlopowa przerwa i marmurkowy rodzynek.

Pobudka, szybkie śniadanie (albo i nie) i nad wodę. Cały dzień łowienia, wieczorem jakiś posiłek, zimne piwko i przeglądanie zdjęć z okazami. I tak dzień za dniem. Jednym słowem, no, może dwoma: „wędkarski urlop”. Przynajmniej w teorii. W praktyce wygląda zazwyczaj nieco inaczej. Niestety. Czasem osiąga poziom wręcz niewyobrażalny, kiedy wędkarz wybierający się na urlopRead More