Obserwując to, co dzieje się na wędkarskich portalach, nie sposób nie zauważyć wracających jak bumerang propozycji, by złożyć swój podpis pod petycją. Petycją, której głównym założeniem jest wprowadzenie w Polsce jednej opłaty dla wędkujących. Jednej na cały kraj. Bez znaczenia, w jakim się jest okręgu. Opłata w nim uiszczona, upoważniałaby nas do łowienia we wszystkich wodach całego kraju.
Brzmi świetnie. Jedna opłata, najlepiej jeszcze niższa, niż jest obecnie i wszystkie wody dla nas! Hulaj dusza, piekła nie ma! Niczym w jakiejś Anglii, czy innym wędkarskim raju.
Pięknie to wygląda, jednak osobiście jestem daleki od huraoptymizmu. Po pierwsze, jak ustalić jedną, adekwatną opłatę na cały kraj? Wiadomo, że okręg okręgowi nierówny, różna jest ilość wód, którymi gospodaruje i zapewne wynikają z tego różne potrzeby. Również finansowe.
Czy jedna opłata, zapewne sporo wyższa, by było czym podzielić na poszczególne okręgi, spowoduje, że ludzie przestaną odchodzić od PZW ? Przecież i praktycznie nie ma alternatyw.
Czy poprawi się dzięki temu turystyka wędkarska, co jest kolejnym argumentem używanym przez zwolenników tego pomysłu? Śmiem wątpić. Jadąc na drugi koniec kraju wydam wystarczająco dużo na paliwo, wynajętą kwaterę, jedzenie i inne rzeczy, żeby uznać, że koszt 2-3 dniowej licencji nie jest decydujący o całej wyprawie. A jak kogoś nie stać, żeby jeździć i odkrywać nowe wody, to tylko się zirytuje, że musi płacić za coś, z czego nie skorzysta i jednocześnie sponsorować innych.
Myślę, że lepiej by było zastanowić się, jak lepiej gospodarować tymi pieniędzmi, które są w związkowej kasie, jak większą ich część przeznaczyć na lepszą ochronę i umocnienie populacji zaniedbanych gatunków, jak renaturyzować zniszczone rzeki, zamiast wsypywać kolejne wywrotki karpiowych kroczków…
Rodzą się dwa pytania.
1. Do czego nam jest potrzebne PZW?
2. Skoro już jest, to po co nam jakieś okręgi?
Z własnego doświadczenia wiem, że do prawidłowego funkcjonowania firmy nie potrzeba jakichś rozbudowanych struktur. Wręcz przeciwnie – w mało rozbudowanych strukturalnie firmach jest lepsza komunikacja, szybsza decyzyjność, właściwy podział środków budżetowych… W rozbudowanych strukturalnie firmach, każdy dział skoro już jest, za wszelką cenę stara się udowodnić, że jest potrzebny, ba – niezbędny do funkcjonowania przedsiębiorstwa.
Arku, zgoda, tylko że w strukturach płaskich jest ryzyko, że zajmujący niższy szczebel ludek dostanie zbyt dużo na głowę, lub pójdzie nie w tą stronę, co trzeba. Tu mówimy o tworze ogólnopolskim. Duża skala. Fakt. Z pewnością dałoby się ograniczyć biurokrację(np. opłaty przez internet), ale w jakim stopniu?