Internetowi tropiciele.

Jak to jest, z tą publikacją zdjęć w internecie? Osobiście coraz częściej jestem w tej kwestii rozdarty.

 

 

 

 

Z jednej strony fora internetowe oprócz możliwości wymiany informacji i zaczerpnięcia wiedzy od innych, dają nam też możliwość i niewątpliwą przyjemność pochwalenia się swoimi wynikami. Zwłaszcza, że biorąc pod uwagę formułę Catch&Release, według której się kieruję i mam nadzieję, że wielu wędkarzy również, cyfrowy klaps, to nasza jedyna pamiątka ze spotkania z okazałą rybą.

Niestety, nie każdy z odwiedzających internetowe społeczności, jest tak samo nastawiony, jak my. Wielu jest takich, którzy w oparciu o fotografie innych, wyszukują dla siebie ciekawe miejscówki, bo przecież szukanie drogi do pójścia na łatwiznę, jest naszym sportem narodowym. Najgorsze jest to, że wielu z nich robi to nie kierując się motywacją spotkania z okazem i przeżycia emocji wędkarskich, a w poszukiwaniu źródła mięsa.

Niedawno na chyba największym polskim forum wędkarskim jeden z wędkarzy pochwalił się okazem pstrąga potokowego. Nie byle jakiego, bo lorbasa o długości 65 cm. Gigantyczna ryba.  Spełnienie marzeń niejednego wędkarza ścigającego ten gatunek nie tylko w kraju, ale i za granicą. Pstrąg powrócił do swojego dołka, skąd został wyłowiony.

3

Niestety, ta historia nie ma happyendu. Okazało się, iż pstrąg ten miał ochotę na wabik jednego wędkarza, ale nie zdecydował się na swoje atak. Zdradził jednak swoje stanowisko. Kilka dni później został złowiony, sfotografowany i wypuszczony przez wędkarza, który tym faktem pochwalił się na forum. Forum, które jak się okazało przeglądają nie tylko Ci z dobrymi intencjami. Jeden z oglądających rozpoznał łowiącego i na podstawie jego miejsca zamieszkania, potencjalnego łowiska itd. wydedukował iż to ryba, która wyszła mu do przynęty. Poszedł więc nad wodę i złowił tego lorbasa. Na jego nieszczęście, ostatni raz. Ostatni, gdyż dla tego pseudowędkarza (bo jak, mimo zgody regulaminu, nazwać kogoś, kto morduje pomnik przyrody? ) posłużył za trofeum do zdjęcia na tle kafli, czy meblościanki.

Dzięki takim akcjom nadal popularne będą programy graficzne pozwalające zmienić tło, zdjęcia będą robione tak, by nie zdradzić łowiska, a i publikacja będzie mocno przesunięta w czasie. Nie wspominając o „nic nie bierze” powtarzanym każdemu spotkanemu nad wodą. Nawet, jeśli ma szlachetne intencje. Ot, zwykła ostrożność, zakrawająca chyba czasem o paranoiczną podejrzliwość. Szkoda, ale chyba inaczej się nie da.

Kiedy doczekamy się normalności? Z każdą taką akcją mam coraz większe wątpliwości.

Avatar photo

About

Wędkarstwo towarzyszy mi od najmłodszych lat. I z każdym dniem staje się coraz ważniejsze i pochłania mnie coraz mocniej. Aż boję się pomyśleć, co ze mną będzie za parę lat! ;)

View all posts by

2 thoughts on “Internetowi tropiciele.

  1. Skundlone czasy gdy oficjalnie nie mozna podać wszystkich szczegółow połowu. Mimo misternej obróbki zdjęcia i publikacji z wielotygodniowym opóżnieniem, znajdą sie tacy co będą podpuszczać pisząc „oo,poznaję miejscówkę”…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *