Niedawno opisałem swoje ulubione woblery boleniowe. Jednak jadąc nad wodę, zabieram ze sobą minimum jedno duże, dwustronne pudełko, wypchane po brzegi woblerami dedykowanymi rapom. Oprócz Hunterów zabieram inne wabiki, bo nigdy nie wiadomo, co tym razem przypasuje boleniom. Ponieważ rynek aż pęka w szwach od ilości przynęt, nie ma innej możliwości, jak osobiście zweryfikować wszelkie opisy i reklamy. Pierwszym i bardzo dobrym kryterium weryfikacji wabika, jest przyjrzenie się osobie twórcy danego wabika. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że praktyk, który niejednego rapiszona wyholował, stworzy przynętę, która właśnie tym rybom przypadnie do gustu.
Dziś w skrzynce pocztowej czekała na mnie nie lada niespodzianka. Koperta. Facjata mi się uśmiechnęła, bo koło danych nadawcy widniał adres miejscowości „Kostrzyn nad Odrą”. Wiedziałem już, że wyczekiwana paczka od Grześka dotarła. „Szpiegu”, bo pod takim nickiem znany jest w wędkarsko-internetowym światku Grzesiek, od lat produkuje woblery. Prezentuje też swoje przygody znad wody na kanale Wędkarska Pasja, na serwisie youtube. Łowi sporo niżej ode mnie, na wodzie o zupełnie innej charakterystyce, ale zdecydowanie łączy nas miłość do „Księżniczki Odry”. Cieszę się, że i na moich łowiskach przetestuję „szpieguski”. Paczka zawierała 3 woblery. 2 x 5cm i 1 x 7m. Z racji, że na początku sezonu często robiły robotę niewielkie przynęty, tym bardziej nie mogę doczekać się pierwszych testów. Woblerki są dość zwartej konstrukcji, sprawiają wrażenie lotnych i stabilnych. Malowanie proste, ale zupełnie wystarczające, bo imituje naturalne ubarwienie pokarmu boleni. Charakterystyczne są bardzo długie, ale i jednocześnie bardzo wąskie stery. Dostaną jeszcze tylko solidne uzbrojenie w postaci trójzębów w rozmiarach 8 i 6 i…..
Zobaczymy, jak to przełoży się na pracę w wodzie i wyniki już za….półtorej doby 😉
Powodzenia