S.Ł.U.P.- czyli Super Łowisko Upadnie Prędko.

Tytułowa zaporówka o powierzchni niespełna 300 ha, powstała po spiętrzeniu Nysy Szalonej. Położona jest na Dolnym Śląsku, blisko 40 lat temu, bo w 1978 roku. Kawał czasu. Od tego czasu zamknięta była dla amatorów wędkarstwa ze środków pływających. Dłutgo ciągnące się płycizny były polem do popisu dla brodzących, ale wiadomo, że w ludzkiej wyobraźni im dalej i głębiej, tym więcej ryb. Największe rzezie, jakie się tam odbywały, miały miejsce zazwyczaj zimą, kiedy namierzone stada pięknych okoni bywały skutecznie dziesiątkowane, ale pewnego lodu nie było kilka ostatnich lat. Jak więc dobrać się do tych oddalonych ryb? Tych nieprzepłoszonych i tych, które jeszcze nie miały do czynienia z wabikami i grotami haków. Na szczęście, chociażby na przykładzie Rybnika mogę stwierdzić, że teoria to jedno, a praktyka, to drugie. Mimo wszystko jest o co walczyć. Ogromne okonie, szczupaki i sandacze. Z nich zbiornik zawsze słynął, więc nie dziw, że jak gruchnęła wiadomość o otwarciu zbiornika na środki pływające, wielu wędkarzy, nie tylko z najbliższej okolicy, obrało Słup, jako cel na sandaczowe otwarcie.

Tu powinna nastąpić pauza, bo uważam, że decyzja o udostępnieniu wody, nie powinna być jedyną, jaką podjęło PZW Legnica. A gdzie jakieś obostrzenia, dodatkowe przepisy itd? Podniesienie wymiaru ochronnego do 18cm dla okonia i 55cm dla sandacza uważam za kpinę, nie wymagającą dalszego komentarza. Gdzie górne wymiary ochronne? Gdzie rygorystyczne limity? Nawet 1 szt sandacza tygodniowo? To zbiornik łatwy do upilnowania. Słabo rozwinięta linia brzegowa, brzegi dość odsłonięte, łatwo dostępne. Dodatkowo zakaz korzystania z silników spalinowych daje ogromną przewagę służbom porządkowym wyposażonym w łódź z szybkim, kilkudziesięciokonnym silnikiem.

Juz ostatni dzień maja pokazał, jakie mentalne średniowiecze nadal panuje. Białkowe zaślepienie spowodowało, że pomimo udostępnienia zbiornika od 1 czerwca, już 31 maja (niedziela- skrócenie okresu ochronnego) wielu amatorów zwodowało swoje pływadła. Byle być pierwszym, byle szybciej. Dzieci głodne w domu płaczą, trzeba napchać lodówkę filetami. Na szczęście odpowiednie służby zareagowały. Mimo wszystko szkoda, że gdyby nie świadomość prawnego bata nad grzbietem, wielu z „wędkarzy” dopiero by pokazało, na co ich stać. Pierwszy dzień to jeszcze w miarę niezłe brania, potem już było tylko gorzej. Charakterystyczne miejsca dość łatwe do zlokalizowania przy pomocy prostej echosondy były gęsto obstawione łódkami i pontonami. Na niewielkiej wodzie można było momentami naliczyć 60-80 łodzi, o czym pisałem w poprzednim tekście.

Odwiedzając tą wodę ponownie, nasunęło mi się sporo pytań. Czy naprawdę w całym PZW Legnica nie ma działacza, który myślałby nieco dalej, niż kilka miesięcy naprzód? Aż boję się pomyśleć, jak lotnym trzeba być, żeby nie przewidzieć, co stanie się z rybostanem takiej wody, udostępniając ją powszechnie, praktycznie bez żadnych dodatkowych wymagań.

Pomysłów przewinęło mi się wiele. Pierwsze, to wprowadzenie rygorystycznego regulaminu, zwłaszcza w kontekście zabierania ryb. Drugie, to ograniczenie dziennych licencji na środki pływające. Albo pójście po bandzie i wprowadzenie pełnego Catch&Release. Utopia? Jakoś rzeka Kaczawa na  legnickim odcinku miejskim uzyskała taki sam status, a władana jest przez ten sam okręg. A więc można. Konsekwencją tego mogło by być utworzenie łowiska specjalnego z osobno płatnymi licencjami, z których większość wpływów można by przeznaczyć na ochronę i pilnowanie wody. Między innymi po to, żeby w przyszłości uniknąć bezsensownych zarybień. Z takiej wody mieli by uciechę i to przez wiele sezonów, nie tylko wędkarze, ale z pewnością i właściciele okolicznych sklepów, gospodarstw agroturystycznych itd. itd.

Bujam w obłokach? Może trochę, ale nóż mi się w kieszeni otwiera, jak pomyślę, że zaprzepaszczono taką okazję. W głowie mi się nie mieści, że nikt z rządzących nie forsował tego typu zmian, choćby z najprostszych pobudek, jakim byłby rachunek ekonomiczny i pewne wpływy do związkowej kasy.

Kontrole nie powiem, były. Szkoda tylko, że głównymi przedmiotami sprawdzeń, było sprawdzenie długości linki ratunkowej, liczenie kapoków, czy skrupulatne sprawdzanie podpisów w karcie wędkarskiej, z oczywistym wytknięciem każdej nieprawidłowości. Ani razu nie zostałem poproszony o okazanie zawartości bagażu. Zrobiłbym to bardzo chętnie, bo nic do ukrycia nie miałem. A tak, spełniając wszystkie papierkowe wymagania, mogłem łupić filety, ile sił starczyło i nikt by tego nie sprawdził.

Pierwsze dni sezonu sprawiły, że swoje naturalne środowisko opuściło bezpowrotnie wiele sandaczy. Szkoda, bo mądre korzystanie z zasobów tego łowiska z pewnością przedłużyby by jego żywot i wędkarską atrakcyjność. A tak, boję się, że niebawem zostanie sprowadzony do zwykłego, szarego polskiego poziomu. A to wszystko w zgodzie z obowiązującymi przepisami i pod czujnym okiem strażników. Żal, wściekłość i bezsilność. Nam, którym leży na sercu dobro tego, jak i innych łowisk nie pozostaje nic innego, jak wypuszczać. I nie przejmować się komentarzami, że i tak nie przeżyje, że drugi złapie, to zabije itd. itd.

C&R_male

Czy tytułowy zbiornik to rzeczywiście super łowisko? Można się spierać, zwłaszcza, że minęły dopiero 2 tygodnie sezonu. Eldoradem się nie okazało, ale może to i dobrze? Jeśli o mnie chodzi, niech jak najdłużej skrywa swoje skarby przed chciwymi łapskami mięsiarzy i uruchamia wszelkie mechanizmy autoobronne, skoro nikt z szanownych działaczy PZW nie był skory się za to zabrać…Ponownie natura musi bronić się sama, a ludzie ockną się dopiero po fakcie. Szkoda.

Avatar photo

About

Wędkarstwo towarzyszy mi od najmłodszych lat. I z każdym dniem staje się coraz ważniejsze i pochłania mnie coraz mocniej. Aż boję się pomyśleć, co ze mną będzie za parę lat! ;)

View all posts by

4 thoughts on “S.Ł.U.P.- czyli Super Łowisko Upadnie Prędko.

  1. No niestety. Obawiam się, że otrzeźwienie standardowo przyjdzie po czasie. Szkoda, bo większość roboty została już wykonana i to bez udziału człowieka. Swoje zrobiły upływający czas i natura. Wystarczyło tylko nieco się o to zatroszczyć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *