![](http://zahaczeni.net/kamilfishingblog/wp-content/uploads/sites/7/2021/01/1-1.jpg)
Ubiegłoroczny stan Odry nie rozpieszczał wędkarzy. Przez kilkanaście sezonów poświęconych tej rzece, nie przypominam sobie roku, w którym tyle razy rzeka przekroczyła stan alarmowy. Po udanym otwarciu majowym, kiedy przez dwa dni udało się świetnie połowić, kolejne próby już nie były tak spektakularne. Co prawda sprawdzone i wytypowane miejscówki dawały ryby, ale zmiany w pogodzie i warunków na łowisku powodowały, że każda z nich musiała być wręcz „wydłubana”. Choć łowienie na niżówce nie należy do najłatwiejszych, osobiście bardzo lubię takie warunki. Jednak nie zawsze jest tak kolorowo.
![](http://zahaczeni.net/kamilfishingblog/wp-content/uploads/sites/7/2021/01/2-1.jpg)
Podnoszący się poziom wody, to sygnał i impuls dla ryb i generalnie najlepsza sytuacja, jaka może nas spotkać podczas łowienia w rzece. Wszystko jednak ma swoje granice i kiedy poziom rośnie wręcz w oczach i potrafi zmienić się nawet o blisko dwa metry w kilka godzin, to już nie jest sytuacja godna pozazdroszczenia. Tak ekstremalne wahania mają miejsce na odcinkach rzek przegrodzonych zaporami, w bliskiej ich odległości.
Tego majowego dnia, wszystko zaczęło się świetnie. Środek tygodnia, pusto nad wodą i warunki zapowiadające niezłe połowy. Długi marsz przez las, na interesujący mnie odcinek rzeki. Już na pierwszej miejscówce notuję branie i kilka niecelnych ataków w smużaka. Idąc na kolejną ostrogę, wydaje mi się, że woda jakby nieco zmieniła barwę. Może też się nieco podniosła? Podchodzę po cichu i na napływ posyłam przynętę. Niesiony nurtem wobler zostaje zaatakowany na samym szczycie przelewu. To fajny, ponad czterdziestocentymetrowy kleń.
![](http://zahaczeni.net/kamilfishingblog/wp-content/uploads/sites/7/2021/01/3-1.jpg)
Robię kilka zdjęć i uwalniam swoją zdobycz. Tak. Zmiany, jakie zachodzą w korycie rzeki, są widoczne gołym okiem. Minęła dosłownie chwila, a ja już nie widzę kamieni, które jeszcze kilkanaście minut temu, wystawały nad powierzchnię wody. Sięgam po telefon i sprawdzam odczyt z wodowskazu. Niestety, zmierza do mnie potężna fala. Upusty zostały otwarte w znacznym stopniu, gdyż woda momentalnie podniosła się o blisko półtora metra. Głównym nurtem zaczynają płynąć śmieci naniesione i nagromadzone na tamie. Gałęzie, całe drzewa, są też niestety śmieci wyrzucone przez ludzi. Cóż. Mam niewiele czasu, gdyż woda rośnie wręcz w oczach i niebawem uniemożliwi łowienie.
Cóż. Pędzę na kolejną główkę, gdzie napierający nurt tworzy jeszcze interesujący przelew. Rzucam prostopadle i prowadzę woblera po łuku. Kiedy spływa ze spokojnej wody w zwary, następuje efektowne branie z gejzerem. Na szczęście atak był celny. Zacięcie również. Szybki hol, choć początkowo, w nurcie, ryba nie daje za wygraną. Czyżby nieduży boleń? Pod nogami wynurza się ładny, gruby kleń. Ponownie zabrakło do 50cm, ale ogon sięga blisko tej granicy na miarce.
![](http://zahaczeni.net/kamilfishingblog/wp-content/uploads/sites/7/2021/01/4-1.jpg)
Po tej rybie, niestety, mogę kończyć łowienie. Rosnąca w oczach woda wdziera się na brzegi, niesie wzruszone denne osady i wszystko inne, co wymieniłem wcześniej. Niestety, zamiast zmierzać w stronę samochodu brzegiem rzeki, jestem zmuszony ponownie wejść na leśną ścieżkę i ponownie pokonać drogę dzielącą mnie od mojego środka lokomocji.
![](http://zahaczeni.net/kamilfishingblog/wp-content/uploads/sites/7/2021/01/5.jpg)
Kiedy dochodzę do auta, poziom wody jest już bardzo wysoki. Silne deszcze nawiedzające Górny Śląsk, zwiastują, że ten stan szybko nie zmaleje, a wręcz będzie miał dalsza tendencję wzrostową, aż do osiągnięcia i przekroczenia stanu alarmowego. Cóż. Na jakiś czas trzeba odpuścić Odrę, ale przecież nie łowienie. Trzeba szukać alternatyw, ale o tym w kolejnym wpisie 🙂