Kropków ciąg dalszy.

Dzień wolnego, więc czule żegnam się z moją „połowicą” i maluchem i gnam nad wodę. Warunki nie nastrajają optymistycznie. Rybom też się chyba to nie podoba. Fajne miejsce. Głęboka prostka z dość wysokimi burtami. Jest wyraźnie głębiej, niż na pobliskich fragmentach rzeki? Jak nie tu, to gdzie? Ano nigdzie 😉 Nie chcą nic. Trudno. Robię jeszcze kawałek wody, wracam do auta i zmieniam rzekę.  Po drodze odwiedzam jedną z ulubionych zaporówek, żeby sprawdzić, czy zamarzła w stopniu wystarczającym. No nie do końca tak sobie to wyobrażałem- połowa zbiornika wesoło faluje w rytm podmuchów wiatru, a zatoka stoi skuta lodem. Ostrożnie wchodzę na lód. Jakieś tam ślady są, więc „nasi” już tu byli. Wchodzę nieco dalej, ale wiem, że w miejscu, gdzie jestem, nie ma nawet półtora metra wody i dno jest twarde, żwirowe. Idąc robię próbne otwory. Lód ma z 7-8cm. Czarny i mocny, ale mimo to nie decyduję się na bieganie po krze. W te kilka dziur spuszczam kilka razy blaszkę, bardziej dla spokoju sumienia, niż złowienia czegokolwiek.  Kropki czekają. Dojeżdżam nad drugą rzekę. Typowy górski ciurek. Zaczynam obławianie i zaczynają się jakieś wyjścia, puknięcia. Coś tam pływa. W tak zwanym międzyczasie ciśnienie podnosi mi kolega, meldując o dwóch „sytych” dniach. No nic. Na mnie jeszcze przyjdzie pora. Robię krótki odcinek, potem chwila przerwy i wracając do auta obławiam jeszcze raz ciekawe miejsca. Wracam do miejscówki, gdzie wcześniej coś wyszło za woblerem. Rzut w poprzek nurtu. Szczytówką nadaję ruch woblerowi. Widzę startującą rybę i chybiony atak. Wyciągam woblera, a ryba ustawia się na wypłyceniu. Widzę ją wyraźnie. Podaję woblera powyżej i naprowadzam w jej okolice. Idealnie. Widząc ofiarę ryba natychmiast skręca i z furią dopada piankowy narybek. Wszystko pięknie, tylko szkoda, że taki mały. Odpinam go bez wyciągania z wody. Bezzadziory wychodzą z  rybiego pyska bez najmniejszego problemu. Czas wracać. Koniec z tymi maluchami. Trzeba wybrać się na solidniejsze ryby, a to wymaga całego dnia wolnego, ale i na to przyjdzie czas. Już niebawem 🙂2

 

Avatar photo

About

Wędkarstwo towarzyszy mi od najmłodszych lat. I z każdym dniem staje się coraz ważniejsze i pochłania mnie coraz mocniej. Aż boję się pomyśleć, co ze mną będzie za parę lat! ;)

View all posts by

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *