Pierwszy (i ostatni?) lód.

Wreszcie przymroziło! Tylko, czy na tyle, by wejść spokojnie na taflę w poszukiwaniu pierwszych pasiaków? Informacje spływające z różnych źródeł nie były do końca optymistyczne. Lód, owszem, miejscami się pojawił, ale z jego grubością bywa ponoć różnie. Objazd wszelkich placówek z wędkarskmi dobrami też okazał się niewypałem- nigdzie nie ma ochotki! Trudno. Przecież pierwszy lód to blacha i hordy wygłodniałych pasiaków! Taaaa… 😉

Od bladego świtu zabieram się za ostre dziurawienie tafli i przeczesywanie różnych głębokości. Nic. Zmieniam przynęty i techniki prowadzenia. Efekt, jak wyżej. Napotkani wędkarze bezradnie rozkładają ręce. Z kieszeni wygrzebuję paczkę sztucznych ochotek. Dawały już ryby w poprzednich latach. Może dać im szansę?

-Eeeeeee. Panie! Sztuczna ochotka? To jakbyś Pan se sztuczną, dmuchaną lalę, zamiast baby wziął…

No, może i coś w tej ludowej mądrości, jaką uraczył mnie jeden z wędkujących na tej samej tafli, było prawdziwego. Nowa przynęta absolutnie nie odczarowała wody.

Wreszcie, w jednej z dziur, pierwszy raz w tym roku DRGNĄŁ KIWOK! A raczej wystrzelił w stronę tafli, jakby ryba nie jadła nic od miesiąca. Niewielki okonek okazał się pierwszą i jedyną zdobyczą tego dnia.

To był pierwszy i możliwe, że jedyny wypad na lód tej zimy. Szału absolutnie nie było, ale rybka zaliczona 😉

Avatar photo

About

Wędkarstwo towarzyszy mi od najmłodszych lat. I z każdym dniem staje się coraz ważniejsze i pochłania mnie coraz mocniej. Aż boję się pomyśleć, co ze mną będzie za parę lat! ;)

View all posts by

2 thoughts on “Pierwszy (i ostatni?) lód.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *