Vertykalne kroki naprzód

Jakiś czas temu złapała mnie zajawka na sumy. Najpierw była teoria, potem gromadzenie sprzętu, żeby ewentualnie wdrażana praktyka miała jakikolwiek sens, a potem pierwsze próby. Nieśmiałe, ostrożne. Pierwsze wyjścia ryb, skubnięcia i przestrzelone zacięcia. Kolejnym krokiem były wyprawy wspólnie z Łukaszem, który nakładł mi do głowy tak ogromną ilość wiedzy, że jeszcze sporo wody upłynie, nim wszystkie te informacje zamienię w czyn. Zwłaszcza, że okazji do prób nie ma aż tak wiele. Raz, że ilość wyjazdów zawsze mogłaby być większa, a dwa, że przecież nie samymi sumami człowiek żyje. I tak wystarczająco mocno zaniedbałem ukochane klenie i bolenie.

W tym sezonie udało się kilka razy wypłynąć stricte za wąsatymi i pomimo, że efekty wciąż jeszcze nie satysfakcjonują mnie do końca, mnóstwo frajdy dały świadomie łowione, nawet niewielkie ryby. Rybka z nagłówka, choć daleko jej do największych egzemplarzy zamieszkujących nasze wody, zmusiła mnie do kilkunastominutowej kombinacji. Wielokrotnie podnosiła się do podawanej jej przynęty, delikatnie skubiąc końce rosówek. Następnie odpływała bez zdecydowanego ataku, by po nawrocie ponownie pojawić się na ekranie echosondy, tuż przy wabiku. Kombinowanie i granie wabikiem wreszcie zaowocowało zassaniem przynęty, co wyraźnie odczułem w palcach. Zacięcie, które przecina skórę na łapach, następnie chwyt za wędzisko i niezbyt długi, zdecydowany hol, zakończony chwytem za „szufladę”. Wszystko tak, jak być powinno. A że zdobycz nie okazowa? Cóż. Na to mam najmniejszy wpływ. Samopstryki na pokładzie pontonu nigdy nie były łatwym zadaniem, a już z wąsatym w roli głównej, tym bardziej. Mimo to, próbę podjąłem :

Po krótkiej sesji ryba wróciła do swojego królestwa, a na pożegnanie obiecała mi, że przy najbliższej okazji sprowadzi starszych członków swojej rodziny. Ponieważ lubię, jak ktoś dotrzymuje danego słowa, już kilka dni później postanowiłem to sprawdzić. Ale o tym w następnym wpisie 😉

Avatar photo

About

Wędkarstwo towarzyszy mi od najmłodszych lat. I z każdym dniem staje się coraz ważniejsze i pochłania mnie coraz mocniej. Aż boję się pomyśleć, co ze mną będzie za parę lat! ;)

View all posts by

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *