Boleniowy arsenał – Trickster HMS

Ostatni opis wabików boleniowych, po jakie sięgam, miał miejsce już naprawdę dawno. Pomimo braku aktualizacji w tym temacie, czas ten z pewnością nie był stracony. Wręcz przeciwnie, gdyż od tamtego czasu, „Panic” produkcji HMS (Hand Made Spinnerman), stał się jedną z moich podstawowych przynęt, a na pewno ulubionych, jeśli chodzi o widowiskowość łowienia. Kiedy zobaczyłem, że Adam vel. „Spinnerman” pokazał swoją nową boleniową konstrukcję, natychmiast znalazły się one w moich i tak nieźle już wypchanych pudełkach. Trickster, bo tak został nazwany nowy wobler, jest, wydawałoby się, kolejną odsłoną sterowej imitacji narybku. Czy tak jest rzeczywiście?

Materiał, wykonanie, parametry.

Kiedy przynęty do mnie dotarły, byłem przygotowany na wysoką jakość, do jakiej przyzwyczaiłem się łowiąc woblerami HMS przez tych kilka sezonów. Piekielnie mocny materiał konstrukcyjny, idealnie przeźroczysty, twardy lakier, imitacja łuski i dyskretny, znany już, opis w części ogonowej. Trickster oferowany jest w dwóch, naturalnych wersjach kolorystycznych, z grzbietem prawie czarnym, przechodzącym w ciemnoniebieski i oliwkowym. Co ważne, w przeciwieństwie do Panica, tu mamy do czynienia z konstrukcją sterową, a z reguły to ten element bywa piętą achillesową woblerów boleniowych. Tu mamy do czynienia z niewielkim, zaokrąglonym sterem z grubego materiału, bardzo mocno i pewnie osadzonym w korpusie. Wielokrotnie, podczas łowienia na niżówce, przeciągałem wobler przez płytkie, kamieniste rafy i nic złego sie nie wydarzyło. Duży plus dla producenta.

Tytułowa przynęta występuje w trzech wielkościach, 6,5 , 7,5 i 8,5cm, a więc klasyczna, boleniowa rozmiarówka w zupełności wystarczająca na okresy, gdy rapy uganiają się za „sieczką”, jak i preferują nieco większą zdobycz. Obły kształt korpusu, przypominający może nieco bardziej małego klenika, niż szczupłą uklejkę, pozwolił umieścić wewnątrz sporo obciążenia, dzięki czemu przynęty ważą odpowiednio 12, 14 i 16g. Łatwo się domyśleć, że przy tak zwartych konstrukcjach, są to istne pociski. Na pewno docenią to wędkujący na dużych, nizinnych rzekach, zbiornikach, czy wszędzie tam, gdzie przynętę trzeba posłać naprawdę daleko. Ja, na dolnośląskiej Odrze, dwoma mniejszymi egzemplarzami, jestem w stanie, przy użyciu Team Dragona Z-Series 2,75m 4-18g i plecionki opisanej, jak 0,10mm, przerzucić Odrę na drugą stronę, co pozwala dosięgnąć ryby żerujące pod przeciwległym brzegiem.

Praca, czyli to, co bolenie lubią najbardziej.

Podejrzewałem, że Trickster, jak większość sterowych konstrukcji, będzie miał regularną, migotliwą pracę, znaną mi z niejednego takiego rozwiązania. Choć brałem pod uwagę to, co powiedział mi o tych woblerach Adam : „zobaczysz, są zupełnie inne, niż wszystkie”. Już pierwsze przeciągnięcie w wodzie, pokazały prawdziwe oblicze tej przynęty. Drobna, migotliwa praca, przeplatana jest odskokami przynęty na boki, a momentami wręcz wygaśnięciem pracy, by po chwili powrócić do błyskania boczkami. A to wszystko podczas jednostajnego zwijania. Przynęta do złudzenia przypomina walczącą z nurtem rybkę, podatną na ruchy wody. Co ważne, drżąca, migotliwa praca tej przynęty, czyni ją dość wrażliwą na szybki nurt. Do wędkarza należy dostosowanie tempa prowadzenia do warunków panujących na łowisku, a nie tylko rzucać i bezmyślnie „palić korbę”. Dzięki takiej akcji, przynętę możemy również z powodzeniem prowadzić sporo wolniej, a także w poprzek nurtu, a nawet z prądem, bez utraty jego atrakcyjnej pracy.

Jak się okazało, już pierwszy wypad nad wodę, potwierdził skuteczność Trickstera. Na szczycie najbliższej mi ostrogi, nieduży boleń dwukrotnie zaatakował drobnicę. Ściągam z agrafki smużaka i zakładam Trickstera 6,5cm. Przeciągam go pod nogami, żeby dostosować tempo prowadzenia. Pierwszy rzut, nieco dalej od brzegu i poza szczyt ostrogi tak, by prowadzona przynęta przecięła miejsce wcześniejszych ataków. Kiedy przynęta mija sam szczyt główki, widzę wir na wodzie i czuję kopnięcie. Rapka jest nieduża, ale dzięki odpowiedniemu podejściu i poprawnemu zaprezentowaniu imitacji naturalnego pożywienia, dała się oszukać, już w pierwszym rzucie.

Trickster HMS jest kolejną, bardzo udaną konstrukcją, która na pewno na stałe zagości w moim pudełku. Jest świetnie wykonany i ma przede wszystkim ciekawą, nieszabloną pracę, którą bolenie bardzo polubiły. Widać, iż jesto to przynęta stworzona przez wędkarza, dla wędkarzy.

A już niebawem uzupełnię tę działkę o kolejne przynęty, jakie po żmudnym procesie selekcji, na stałe pozostały w moich pudełkach, boleniowych, ale nie tylko.

Avatar photo

About

Wędkarstwo towarzyszy mi od najmłodszych lat. I z każdym dniem staje się coraz ważniejsze i pochłania mnie coraz mocniej. Aż boję się pomyśleć, co ze mną będzie za parę lat! ;)

View all posts by

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *