Odrzański koniec lata.

Wreszcie nad wodą! Ależ to smakuje! Niestety, nocne wstawanie powoduje, że nad rzeką jestem dopiero około 8 rano. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak późno rozpoczynałem łowienie. Mało tego, widzę zaparkowane 2 samochody. Szkoda, bo odwiedzając miejscówki, lubię wiedzieć, że jestem tam pierwszy…( If you know, what I mean 😉 )

Zastanych nad wodą wędkarzy omijam i idę z nurtem rzeki. Cisza! Przez pierwsze 3 godziny zaobserwowałem JEDEN atak bolenia. Jakby tego było mało, to pod drugim brzegiem. Wiem, że dla niektórych może nie być w tym nic dziwnego, ale akurat bolenie na Odrze często się pokazują i ta cisza na wodzie nie zapowiadała nic dobrego. Dodatkowo przez prace regulacyjne prowadzone w górze rzeki, poziom wody co chwilę się waha, nawet o półtora metra w ciągu kilku godzin. Przez właśnie te wahania wybrałem inny, niż zazwyczaj odcinek, tak aby trafić na moment podnoszenia się poziomu rzeki. Niestety ryby wszystkie moje wysiłki miały w okolicach płetwy odbytowej. I tak przez kilka ładnych godzin. Wreszcie namierzyłem stadko kleni na płytkiej łaszce porośniętej glonami. I się zaczęło. Branie prawie co rzut. Po przekłuciu chyba wszystkiego, co tam pływało, idę dalej. Odkrywam kolejne podobne miejsce i tzw. powtórka z rozrywki. Szkoda tylko, że takie małe, bo większość kleników ma 30-35cm.1

W zasięgu rzutu widzę rozbryzg uklejek. Albo pojawił się większy kleń, albo w łowisku pojawiła się mała rapa. Rzut smużakiem, którego akurat miałem, dwa obroty korbką, cmoknięcie i odjazd. Mały boleń. Strzelam sobie z nim selfie i idę dalej. Kolejne klenie i trafił się nawet mały jelec. Przerzucam może z 20-25 sztuk kleniowej młodzieży i nagle brania ustają. Woda zaczyna nieść coraz brudniejszą i pełną patyków i liści wodę. Ataków boleni dalej nie widzę. Trudno. Kocham tą rzekę za każdy wspólny dzień i za skarby, jakimi się ze mną dzieli. Niedługo wrócę. Do zobaczenia!

 

Avatar photo

About

Wędkarstwo towarzyszy mi od najmłodszych lat. I z każdym dniem staje się coraz ważniejsze i pochłania mnie coraz mocniej. Aż boję się pomyśleć, co ze mną będzie za parę lat! ;)

View all posts by

2 thoughts on “Odrzański koniec lata.

    1. Nie raz się już przekonałem, że to, że je widać, to absolutnie nie znaczy, że łatwo je będzie złowić. Bywa też, że na powierzchni jest zupełnie cicho, a nieco głębiej odbywa się wielkie żarcie. Niemniej jednak uwielbiam ten widok, hałas i fruwające ukleje. To między innymi dzięki nim widać, że rzeka żyje, już nie mówiąc o rozpalonych emocjach i nadziejach 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *